Dramat w warszawskim pubie rozegrał się w piątkowy wieczór (5 stycznia). Według nieoficjalnych informacji, do których dotarł "Super Express", 46-letni mężczyzna miał zejść do piwnicy po wysokiej drabinie.
W pewnym momencie ześliznął się z niej i spadł z dużej wysokości na ziemię. Niestety jego upadek zakończył się śmiercią. Nie wiadomo czy w momencie upadku mężczyzna był pod wpływem alkoholu.
Potwierdzamy interwencję policji. Służby medyczne potwierdziły zgon mężczyzny. Całość działań wykonywana była przy udziale prokuratora - powiedział gazecie Rafał Rutkowski z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na miejscu pojawiła się także straż pożarna, która wspierała policję w działaniach. Podczas wypadku w lokalu byli także klienci. Trwa ustalanie okoliczności tej makabrycznej zbrodni.
Blisko kolejnej tragedii na Mazowszu
Więcej szczęścia niż 46-latek miał 21-letni mężczyzna. Wszystko zaczęło się od tego, że lód spadający z nieoczyszczonej naczepy marki Krone, uszkodził szybę w samochodzie marki audi, którym podróżowała 52-letnia kobieta.
Niczego nieświadomy sprawca pojechał dalej w kierunku Piaseczna. Tym razem skończyło się jedynie na uszkodzeniu pojazdu, pamiętajmy jednak, że nie zawsze takie zdarzenia kończą się szczęśliwie.
Za niedopełnienie tego obowiązku kierujący może zostać ukarany mandatem karnym bądź funkcjonariusze mogą skierować wniosek o ukaranie do sądu. Jeżeli jednak w wyniku zaniedbania spadający lód będzie przyczyną wypadku drogowego, kierującemu grozi również odpowiedzialność karna.