Do wypadku doszło w Moisei w okręgu Maramures. Łukasz Jasina, rzecznik polskiego MSZ, podał, że autokar nagle zjechał z trasy, a następnie uderzył w jeden z budynków, po drodze taranując ogrodzenie wokół działki.
Wypadek polskiego autobusu w Rumunii. W jakim stanie są pasażerowie i kierowca?
Jak relacjonował Łukasz Jasina, rzecznik polskiego MSZ, w momencie wypadku autokarem podróżowało 49 obywateli Polski. Śmierć poniósł kierowca pojazdu, a kolejne siedem osób odniosło obrażenia – na szczęście niezagrażające życiu – i trafiło do szpitala.
Jedna osoba zmarła, był to polski kierowca. Służby rumuńskie informują, że akcja jest zakończona – potwierdził Łukasz Jasina w rozmowie z RFM FM.
Przeczytaj także: Koledzy żegnają 17-letnią Julię. "Śpij spokojnie, Aniele piękny"
Zmarły kierowca również był obywatelem Polski. Łukasz Jasina podał, że wycieczka do Rumunii została zorganizowana przez jedno z krakowskich biur podróży. Osoby, które nie odniosły obrażeń, obecnie oczekują na powrót do kraju.
Była to wycieczka organizowana przez krakowskie biuro podróży. Niestety miejscowa policja poinformowała nas, że kierowca zmarł. Siedem poszkodowanych osób trafiło do szpitala. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo – podał Łukasz Jasina (RMF FM).
Pasażerowie autobusu mogą liczyć na wsparcie polskich konsulów z Bukaresztu. Jednak aby dotrzeć na miejsce wypadku – według ustaleń RMF24 – potrzebują na to aż ośmiu godzin. Według ustaleń rumuńskiego portalu Observator News istnieje prawdopodobieństwo, że kierowca miał atak serca i dlatego stracił panowanie nad pojazdem.
Przeczytaj także: 19-latek ściął audi 5 drzew. Zdjęcia z wypadku pod Radomiem
Pomocy poszkodowanym udzielali nie tylko ratownicy medyczni. Zanim karetki i radiowozy dotarły na miejsce, pasażerowie autokaru mogli liczyć na świadków zdarzenia i innych miejscowych.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.