O tragedii pisze Daily Mail. Okazuje się, że 12-latka mieszkała na co dzień wraz z dziadkami w wynajmowanym mieszkaniu. Feralnego dnia 13 lutego br. od rana źle się czuła. Poprosiła więc 58-letnią babcię Chaweewan Poontawee, by ta wcześniej odebrała ją ze szkoły.
Czytaj więcej: Wydał 19 tys. na "tureckie zęby". Ludzie pękają ze śmiechu
Dziewczynkę poraził prąd. Zmarła na miejscu
Gdy uczennica wróciła do domu, to poszła do własnego pokoju. Nastolatka planowała się położyć do łóżka, aby odpocząć. Chciała też naładować swój telefon. Chwyciła za kabel od ładowarki, która w tym momencie była podłączona do gniazdka. To okazało się najgorszą decyzją w jej życiu!
Niestety, 12-latka nie zauważyła, że wspomniany kabel był mocno postrzępiony. Nastolatka dotknęła właśnie tej odsłoniętej części przewodu elektrycznego i została dotkliwie porażona prądem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nagle 58-latka usłyszała potężny huk dobiegający z pokoju w wnuczki. Przestraszona postanowiła sprawdzić, co tam się wydarzyło. Weszła do pomieszczenia dziewczynki i przeżyła prawdziwy wstrząs. Jej ukochana podopieczna leżała na ziemi i cała się trzęsła.
58-latka natychmiast wyłączyła zasilanie w całym mieszkaniu. Wezwała też pogotowie. Niestety, dziecko przestało się ruszać. Nie dawało żadnych oznak życia. Przybyły na miejsce lekarz potwierdził zgon nastolatki.
Nie widziałam, co i jak się stało. Myślę, że została porażona przez prąd, bo złapała za niezabezpieczony fragment kabla - mówiła w rozmowie z Daily Mail załamana babcia 12-latki.
Policja w regionie uznała to wydarzenie za nieszczęśliwy wypadek. Jak pisze Daily Mail, mundurowi nie zamierzają wszczynać dochodzenia w tej sprawie. Rodzina nastolatki przygotowuje się teraz do jej pochówku.
Czytaj więcej: Tragedia w zoo. Żyrafa złamała sobie kark!