W słowackich Tatrach zginął 27-letni Polak. Tragedia miała miejsce 5 października pod szczytem Krywania.
Czytaj także: Alpy. Turysta przeżył upadek ze 100 metrów
Tamtejsze Górskie Pogotowie Ratunkowe (HZS) otrzymało zgłoszenie, że na szlaku prawdopodobnie znajduje się nieprzytomny mężczyzna. Nie udało się ustalić szczegółów, ponieważ informacje pochodziły od żony turysty, który wysłał jej SMS-a. Chwilę później przestał się z nią kontaktować.
Na miejsce natychmiast wysłano helikopter z ekipą ratunkową. Ze względu na wyjątkowo niekorzystne warunki atmosferyczne - gęstą mgłę, silny wiatr i deszcz, załoga musiała część drogi pokonać pieszo.
W międzyczasie polscy turyści powiadomili TOPR, że pod szczytem leży człowiek, prawdopodobnie rażony piorunem. Tego dnia nad górami przeszła silna burza. Słowaccy ratownicy dotarli do mężczyzny tuż przed zmrokiem. Niestety nie wykazywał oznak życia.
Ciało 27-latka zostało zniesione spod szczytu dopiero kolejnego dnia rano. Następnie przetransportowano je śmigłowcem nad Szczyrbskie Jezioro. Okoliczności wypadku i przyczyna śmierci są wciąż badane.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.