62-latek i 34-latek w piątek wieczorem łowili ryby zalewie Chańcza w woj. świętokrzyskim. Kiedy znajdowali się około 200 m od brzegu, łódka wywróciła się i obydwaj wpadli do wody. Starszy mężczyzna niestety nie miał na sobie kapoka.
Młodszy z mężczyzn miał kapok i udało mu się dopłynąć do brzegu. Dotarł do najbliższego domu i powiadomił o wypadku służby ratunkowe. Na miejsce przybyło z Kielc, Staszowa i Rakowa osiem zastępów Państwowej Straży Pożarnej z łodziami, m.in. grupa ratownictwa wodnego z płetwonurkami.
Niestety zaginiony nie miał dużych szans na przeżycie w wodzie
Ratownicy i płetwonurkowie szukali 62-latka, niestety bezskutecznie. Zapadł zmrok, temperatura powietrza i wody była bardzo niska. Ze względu na bezpieczeństwo ratowników i całkowity brak widoczności poszukiwania zawieszono po godzinie 23.
Trzeba też sobie otwarcie powiedzieć, że szanse na przeżycie mężczyzny w tych warunkach były niestety niewielkie. Już po 15, 20 minutach przy tej temperaturze wody i powietrza człowiek nie jest w stanie przeżyć w wodzie - powiedział bryg. Marcin Nyga z PSP w Kielcach, cytowany przez PAP.
Czytaj też: Nie żyje Tomasz Rozwadowski. Miał 57 lat
Ciało 62-latka dryfowało w okolicach zapory. Przed godziną 8 rano w sobotę dostrzegli je i wyłowili strażacy KPSP w Staszowie. O zmarłym wiadomo jedynie, że był mieszkańcem gminy Koprzywnica.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.