Do tragedii doszło 3 września między Budzyniem a Wągrowcem w Wielkopolsce. Anna Karbowniczak podczas jazdy na rowerze została potrącona przez busa.
Kierowca auta, wraz z dwoma pasażerami uciekli z miejsca zdarzenia i nie udzielili kobiecie pomocy. 35-letnia dziennikarka "Głosu Wielkopolskiego" zmarła.
Poszukiwania kierowcy busa trwały ponad dobę. Okazało się, że Maciej N. próbował zatrzeć ślady wypadku. Mężczyzna został aresztowany. Tłumaczył, że nie zatrzymał się i nie pomógł rannej, bo nie miał przy sobie prawa jazdy.
Najnowsze ustalenia w sprawie śmierci dziennikarki
Biegli, którzy przedstawili prokuratorom wyniki swojej ekspertyzy, twierdzą, że to dziennikarka była winna wypadkowi. Kobieta miała bowiem wymusić pierwszeństwo.
Biegli stwierdzili, że brak jest podstaw, by stwierdzić, że kierujący samochodem marki Opel swoim zachowaniem przyczynił się do zaistnienia wypadku drogowego. Biegli stwierdzili również, że rowerzystka, czyli pokrzywdzona, swoim zachowaniem stworzyła stan zagrożenia i doprowadziła do zaistnienia wypadku drogowego. (...) W przyszłym roku pewnie doczekamy się finału sprawy - powiedział portalowi asta24.pl Łukasz Wawrzyniak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
Czytaj także: 19-latek zapatrzył się w wyświetlacz lexusa. Koszmarny wypadek na A4 w Małopolsce
Głównym dowodem w sprawie był zegarek z GPS-em, który miała przy sobie dziennikarka. Dzięki niemu ustalono trasę, jaką się poruszała. Z danych wynika, że Anna Karbowniczak dojeżdżała do skrzyżowania z główną drogą w Brzekińcu koło Budzynia. Według ustaleń biegłych wymusiła pierwszeństwo przejazdu i wjechała wprost pod koła busa.
Zobacz także: Zderzenie czołowe ciężarówki z osobówką. Tragiczne nagranie z kamery samochodowej
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.