W krótkim czasie w województwie warmińsko-mazurskim doszło do dwóch podobnych wypadków, w których zmarli motocykliści. Pierwsza tragedia rozegrała się 29 września w Działdowie. 17-latek uderzył w drzewo i zginął na miejscu.
Kolejna tragiczna śmierć motocyklisty
Nastolatek nie dość, że nie miał uprawnień do kierowania motocyklu, to jeszcze jechał bez kasku. Ta tragedia powinna być dla wszystkich przestrogą, ale tak się nie stało. Trzy dni później historia się powtórzyła.
Tym razem motocyklista zginął w Kisielicach. Ze wstępnych ustaleń wynika, że 27-latek jechał za szybko, a po najechaniu na krawężnik stracił panowanie nad pojazdem. Chwilę później uderzył w znak drogowy. Niestety, nie przeżył.
Warmińsko-mazurska policja informuje, że ten mężczyzna także jechał bez kasku i uprawnień do kierowania jednośladem. W jego przypadku prawo jazdy zostało odebrane.