Korea Południowa oświadczyła w sobotę, że w razie potrzeby wezwie Północ do wspólnego śledztwa w sprawie tragicznej śmierci. Po spotkaniu rady bezpieczeństwa narodowego ustalono, że rozbieżności w opisach wypadku z obu stron są zbyt duże.
Wojsko Korei Południowej poinformowało w czwartek o śmierci jednego ze swoich żołnierzy. Straż graniczna Korei Północnej miała zabić mężczyznę, oblewając go najpierw benzyną, a następnie podpalając.
Korea Północna przeprasza za tragiczną śmierć
Rząd Korei Północnej ma własną wersję wydarzeń. W piątek oświadczono, że ich żołnierze, po wcześniejszych ostrzeżeniach, zestrzelili "nielegalnego intruza". Jednoznacznie zaprzeczono jakiemukolwiek podpaleniu. W wiadomości przekazano także, że przywódca Korei Północnej Kim Dzong Un przeprasza prezydenta Moon Jae-ina, i mieszkańców Korei Południowej.
People Power, czyli główna południowokoreańska partia powiedziała w sobotę, że przeprosiny Kima nie były szczere. Według nich sprawa powinna zostać przesłana do Międzynarodowego Trybunału Karnego i Rady Bezpieczeństwa ONZ. Rząd Korei Południowej stoi obecnie w obliczu intensywnej politycznej presji.
Wiele osób oskarża prezydenta o to, że nie jest wystarczająco twardy w kontaktach z Koreą Północną. Wiadomo, że zgłoszono zaginięcie urzędnika państwowego podczas służby na łodzi rybackiej, niedaleko granicy morskiej między Koreami, jednak nic z tym nie zrobiono. Pjongjang zapewnił, że podejmie środki, by przeciwdziałać takim incydentom w przeszłości.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.