Informację o śmierci chłopca skatowanego przez ojczyma podał "Fakt". Z ustaleń tabloidu wynika, że Kamilek zmarł w poniedziałek (8 maja) o godzinie 6:00.
Medykom nie udało się uratować chłopca, który od 3 kwietnia 2023 r. przebywał w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka im. św. Jana Pawła II w Katowicach. Skatowane dziecko znalazło się tam przez własnego ojczyma. Cała Polska miała nadzieję, że Kamilek wyzdrowieje. Niestety tak się nie stało - pisze tabloid.
27-letni Dawid B. z Częstochowy urządził Kamilkowi istne piekło na ziemi. 29 marca rzucił go na piec kuchenny, a następnie polał wrzątkiem. Poważnie poturbowane dziecko przez kilka dni czekało na pomoc.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dramat Kamilka przerwała wizyta ojca Artura Topóla. - Magda, matka Kamila, wmawiała mi, że Kamil poparzył się herbatką, którą na niego miał wylać nasz młodszy syn Fabian - mówił "Faktowi".
Ciało Kamilka przypominało wielką ranę - dodawał.
Z wezwaniem lekarza zwlekała m.in. matka chłopca. Okłamywała zarówno pana Artura, jak i szkołę.
Matka i ojczym zmarłego dziecka przebywają w areszcie. Na razie nie wiadomo, jaka kara zostanie im wymierzona.
Kamilek nie żyje. Nierówna walka
Lekarze toczyli nierówną walkę o życie Kamilka. Rozpoczęła się ona w dniu 3 kwietnia. Ogromne poparzenia i złamania kończyn, które powstały na przestrzeni miesiąca, sprawiły, że chłopiec został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej.
28 kwietnia medycy donosili, że stan dziecka nadal jest poważny. Właśnie z tego powodu wstrzymali wybudzanie.
Długo nieleczone, rozległe oparzenia powodują zakażenie organizmu chłopczyka, połączone z niewydolnością wielonarządową - informowali.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.