Do tragicznego zdarzenia doszło w jednym z bloków przy ul. Kolonijnej, w mieszkaniu umiejscowionym na drugim piętrze. "Fakt" informuje, że miejsce było niezwykle niefortunne. Strażacy nie mogli ustawić drabiny i wejść przez okno. Konieczne było wyważenie drzwi, co przedłużyło akcję ratowniczą.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ratownicy w końcu dostali się do mieszkania, ale na miejscu znaleźli ciała dwójki osób. Zginęli na miejscu.
W mieszkaniu strażacy odkryli ciała dwóch osób. Lekarz od razu stwierdził zgon mężczyzny, natomiast na początkowym etapie nie można było ustalić płci drugiej osoby. Ciało było bardzo zwęglone - przekazał mediom starszy aspirant Bogdan Smoter z warszawskiej straży pożarnej.
Po ustaleniach śledczych okazało się, że ofiarami pożaru byli 44-latek oraz jego żona, z którą wziął ślub kilka godzin wcześniej. Mężczyzna był anestezjologiem. Pracował na oddziale ratowniczym jednego z warszawskich szpitali. Do informacji tych dotarł TVN Warszawa.
On miał dyżur w piątek. Nie ukrywał szczęścia z powodu ślubu. Wszyscy dobrze mu życzyliśmy. Składaliśmy gratulacje. Nie możemy się pozbierać. Trudno zebrać myśli, szczególnie w tak okropnych okolicznościach - przekazał TVN Warszawa Józef Chłopicki, ordynator SOR w Szpitalu Bielańskim.
Śledczy cały czas starają się wyjaśnić, dlaczego doszło do tragicznego w skutkach pożaru. Prokuratura prowadzi postępowanie pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci.
Czytaj także: Zaatakowali go nożem w jego własnym łóżku
Nikomu z pozostałych lokatorów bloku nic złego się nie stało. Nie było też konieczności ewakuacji.