W ciągu pierwszych 14 tygodni 2021 roku zmarło o 32 proc. więcej osób niż w tym samym okresie ubiegłego roku. W kostnicach i na cmentarzach zaczyna brakować miejsc. Jak twierdzi Adam Ragiel z Polskiego Centrum Szkolnictwa Funeralnego w rozmowie z WP, organizacji pogrzebów towarzyszy poważny chaos.
Żniwo COVID-19 w Polsce. Straszny widok na cmentarzach
Pogrzebów odnotowuje się znacznie więcej w każdym regionie Polski. W pustych dotychczas alejach cmentarzy pojawiają się kolejne groby. "Nikt nie pamięta jeszcze, żeby tyle zgonów było, tyle problemów w organizacji pogrzebów. Chociażby jeśli chodzi o terminy, przechowywanie ciał, brak miejsc w chłodniach" - mówi Adam Ragiel.
Co więcej, brakuje nawet trumien. Według właściciela domu pogrzebowego obecnie nie można robić większych zamówień na trumny, tak jak bywało to wcześniej. Dzisiaj są to ilości jednostkowe, na które oczekuje się bardzo długo. Ze względu na oczekiwanie na trumnę, rodziny nieraz są zmuszone odłożyć pogrzeb nawet na dwa tygodnie.
Czytaj także: Niedzielny raport Ministerstwa Zdrowia. Jest zaskoczenie
"Służba zdrowia nie funkcjonuje tak, jak powinna funkcjonować. Rozmawiając z rodzinami osób zmarłych, poznajemy ich historie. Nie ma pomocy lekarskiej, nie ma pomocy pogotowia na czas. Oczekiwanie jest bardzo długie. Ci ludzie po prostu nie wytrzymują" - tłumaczy Ragiel.
2020 i 2021 na pewno zapisze się w kartach historii, jeżeli chodzi o ilość zgonów. Na pewno ta ilość zgonów będzie coraz mniejsza, ale ona na pewno jeszcze przez jakiś utrzyma się, ponieważ to będą efekty niewydolności służby zdrowia no i niestety niewydolności ochrony obywatela przez państwo. Jeżeli chodzi o zgony i skutki pandemii, to myślę, że będą one odczuwalne przez dwa-trzy lata - podsumowuje Adam Ragiel
Czytaj także: Kobiety z COVID-19 narażone na ciężki przebieg ciąży