W poniedziałek rano doszło do wstrząsu w kopalni Marcel w Radlinie, należącej do Polskiej Grupy Górniczej. Wstrząs o magnitudzie 3,15 wystąpił 800 metrów pod ziemią. W zagrożonym rejonie przebywało 29 górników. Rozpoczęto natychmiastową ewakuację załogi.
Niestety jeden z naszych kolegów zmarł. Akcja nadal jest prowadzona - poinformował Kępa, cytowany przez Polską Agencję Prasową.
W wyniku tego tragicznego zdarzenia zginął 36-letni górnik, a 11 trafiło do szpitala. Łukasz Pach, dyrektor Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego w Katowicach, poinformował, że poszkodowani zostali przewiezieni do szpitali w Wodzisławiu Śląskim, Jastrzębiu i Rybniku. Jeden z pacjentów z Rybnika został przetransportowany śmigłowcem do Sosnowca.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Stan czterech górników jest określany jako ciężki. Doznali oni urazów twarzoczaszki, kończyn oraz kręgosłupa. Obecnie trwa ich diagnostyka. Akcja ratunkowa w kopalni jest nadal prowadzona, a służby medyczne monitorują stan zdrowia poszkodowanych.
Kolejny tragiczny wypadek w kopalni
Informacja o śmierci 36-letniego górnika nie jest jedyną tragedią. Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich poinformowało o śmierci dwóch górników, którzy trafili do placówki po zapaleniu się metanu w kopalni Knurów. Obaj mieli poparzone ponad 80 proc. ciała, w tym drogi oddechowe. Jeden z nich miał 29, drugi 31 lat.
Jak przypomina "Gazeta Wyborcza", pierwszą ofiarą tragicznego wypadku w kopalni Knurów-Szczygłowce był 44-letni górnik, który zmarł w czwartek. W wypadku, do którego doszło w środę, rannych zostało 16 górników. Obecnie w szpitalu w Siemianowicach przebywa 7 poparzonych górników, których stan określany jest jako ciężki i bardzo ciężki. Dwóch górników trafiło do krakowskiego szpitala.