Sprawdzamy pogodę dla Ciebie...
Rafał Strzelec
Rafał Strzelec | 

Trener legenda świadkiem awantury koło cmentarza. "To bezduszność"

72

Stanisław Chomski, legendarny, były już trener Stali Gorzów, był świadkiem awantury na cmentarzu, z której nagranie obiegło Polskę. - Moim zdaniem policjant przyczynił się do tego, że zdenerwował tego pana - mówi w rozmowie z o2.pl.

Trener legenda świadkiem awantury koło cmentarza. "To bezduszność"
Legenda Stali Gorzów świadkiem awantury koło cmentarza (PAP, X, PAP, Służby w akcji)

Po pogrzebie w Gorzowie Wielkopolskim, tuż obok cmentarza przy ul. Żwirowej, doszło do awantury między żałobnikami i policjantami. Ci drudzy nałożyli mandat na księdza prowadzącego posługę za brak gaśnicy w samochodzie. Szczególnie zbulwersowany był 83-latek, który w pewnym momencie popychał jednego z policjantów.

Senior został zakuty w kajdanki, a następnie, mimo jego stanowczego oporu, wsadzony do klatki w policyjnym wozie. Mundurowi prowadzą czynności w sprawie naruszenia nietykalności cielesnej. Nagranie z awantury koło cmentarza w Gorzowie pojawiło się w mediach społecznościowych.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Rosja pokłada nadzieję w Trumpie. "Liczą, że uda się zmusić Ukrainę do kapitulacji"

Były trener Stali Gorzów świadkiem awantury koło cmentarza

Internauci szybko wyłapali, że zdarzenie na własne oczy widział były trener żużlowej Stali Gorzów, niezwykle doświadczony i utytułowany szkoleniowiec Stanisław Chomski. W rozmowie z o2.pl opowiada, jak przebiegało z jego perspektywy całe zajście.

Byliśmy po pogrzebie ojca naszego bliskiego znajomego Mirka, pana Bogusława. Oddaliśmy mu ostatnią posługę, staliśmy na parkingu, rozmawialiśmy. Widziałem, że stał radiowóz "na kogutach" na cmentarzu nieopodal kaplicy. Jak wyjechał samochód, którym jechał ksiądz odprawiający posługę, ruszył za nim radiowóz. Ksiądz chciał się zatrzymać i z nami porozmawiać. Myślałem, że policja na kogutach jedzie do akcji - opowiada Stanisław Chomski.

W pewnym momencie auto duchownego zjechało obok, zaś tuż za nim stanęli mundurowi. Z pojazdu wyszedł policjant i jego koleżanka po fachu.

Przeprowadzili kontrolę trzeźwości, która nic nie wykazała. Rozpoczęli dalszą kontrolę. Zobaczyli, że gaśnicy nie ma. W międzyczasie przyszli kolejni żałobnicy z rodziny zmarłego. Policjant ukarał księdza mandatem. Oczywiście słusznie, ale żałobnicy zapytali, czy tak musi być, że to niewielkie uchybienie - relacjonuje dalej nasz rozmówca.

Na miejscu było łącznie od 10 do 15 osób. Policjant nie reagował na żadne apele. W pewnym momencie w dyskusję z mundurowym wdał się 83-latek, główny bohater nagrania.

Policjant powiedział do mikrofonu, że tu jest próba wręczenia korzyści majątkowej, że ten pan rzucił 10 złotych. Nie wręczył mu tego, a po prostu rzucił. Nie wiem, na co, nie słyszałem, ale widać było, że był bardzo zdenerwowany. Pytał, "czy tak się traktuje człowieka, który odprowadził przyjaciela na ostatnią drogę"? Policjant nie odpowiadał - mówi nam były trener Stali.

Potem wywiązała się pyskówka. Żałobnicy próbowali przekonać policjanta, by nie interweniował. Ten jednak nie odpuszczał. Ksiądz, który prowadził pogrzeb, w pewnym momencie odjechał.

Awantura w Gorzowie. Policjant "prowokował"?

Moim zdaniem policjant przyczynił się do tego, że zdenerwował tego pana. Prowokował go do utarczki słownej. Doszło do przepychanki. Policjant powiedział, że doszło do naruszenia nietykalności cielesnej funkcjonariusza na służbie - uważa Stanisław Chomski.

83-latek mówił, że jest kombatantem, byłym więźniem obozu i nie da się zamknąć. Świadkowie nadal apelowali do policjanta, aby odpuścił, bowiem senior był w emocjach po pogrzebie.

Pan policjant blisko podchodził do tego pana i prowokował takie zachowanie. Nie było jakiejś mediacji. Zaczął wzywać służby. Nie było tłumu, było może 15 osób. A nagle przyjechał jeden, drugi, kolejny radiowóz - opowiada.

Łącznie koło cmentarza pojawiło się pięć pojazdów. 83-latek miał przekazać policjantom swoje dane po czym dodał, że może się stawić na komendę w celu przeprowadzenia dalszych czynności. Chciał jeszcze przyjść na stypę po pogrzebie, porozmawiać z żałobnikami. Policjanci zaczęli jednak tłumaczyć, że musi się udać z nimi na komendę.

Chcieli go skuć kajdankami, wrzucić do suki, jak zwykłego przestępcę. Ten pan się nie dawał. Dwóch policjantów brało w tym udział, reszta stała i patrzyła. Zupełnie tego nie rozumiałem, oni powinny być gdzie indziej - uważa nasz rozmówca.

Stanisław Chomski przyznaje, że ta sytuacja go mocno zbulwersowała. Mówi w rozmowie z o2.pl, że zawsze tam, gdzie widzi "bezduszność i krzywdę ludzką", reaguje emocjonalnie.

Czy są przepisy, że on musiał być doprowadzony i przesłuchany? Być może tak, ale przecież ten człowiek nie mógł nic nikomu zrobić. Po prostu zareagował emocjonalnie. To jest pogrzeb, to są emocje. Dla mnie to jest bezduszność. Ten pan zareagował energicznie, myślę, że pewnie tego żałuje. Nadgorliwość policjanta była jednak bardzo wyraźna. Taka jest moja opinia, tak widziałem to od początku do końca - podsumowuje.

Na koniec stwierdza, że policjant miał prawo skontrolować księdza i wszystko odbyło się zgodnie z przepisami, ale uważa, że istotna jest również etyka postępowania w takiej sytuacji.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Gorzów: Awantura przy cmentarzu tuż po pogrzebie. Doszło do zatrzymania jednego z żałobników
Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Które z określeń najlepiej opisują artykuł:
Zobacz także:
Przejdź na
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem strony Kliknij tutaj, aby wyświetlić