"Czy wiatrówka tak powszechnie dostępna nadal będzie w rękach nieobliczalnych zwyrodnialców mordować ? Ile Zwierząt musi zginąć?" - zastanawia weterynarz Radosław Fedaczyński z fundacji Ada ratującej poszkodowane zwierzęta na Podkarpaciu.
Lekarz przyznaje, że w ostatnim czasie trwa prawdziwa nagonka na ptaki, a postrzelone bociany trafiają do niego nagminnie. Nie wszystkim udaje się pomóc, niektóre jak bocian Roger, który do gabinetu trafił z czterema śrutami w ciele, na zawsze zostaną kalekami.
Czytaj także: W Libanie mordują bociany. Traktują to jak rozrywkę
By zwrócić uwagę na problem wolnego dostępu do wiatrówek, z których ktoś strzela do bocianów, fundacja Ada na swoim profilu opublikowała filmik z konającym bocianem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To straszne, że można tak traktować zwierzęta. To trzeci bocian, który dociera do nas w ciągu kilku dni. Ale tak zmasakrowanego jeszcze nie widziałem. Przestrzelona wątroba, płuco, przewód pokarmowy, złamana miednica, złamane skrzydło. Jego już nie da się uratować. Jedyne, co mogliśmy zrobić, to podać leki uśmierzające ból i odsyłamy go do nieba - komentuje weterynarz.
Czytaj także: Atak na gniazdo bocianów. Młode nie żyją
Lekarz weterynarii w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" przyznaje, że co roku trafiają do niego ptaki ze śrutem w ciele.
Czasem mają jeden śrut i udaje się je uratować. Czasami znajdujemy dwa, trzy i jest ciężko. A czasami, jak ostatnio, trafiają do nas dosłownie poszatkowane jak z broni maszynowej - komentuje Fedaczyński. - Wielki smutek, że to się dzieje w Polsce, gdzie kochamy bociany, wiosną czekamy na ich powrót. A potem tak je witamy - dodaje w rozmowie z GW.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.