Wszystko zaczęło się w niedzielę. Mieszkańcy miejscowości Sobków w gminie Ożarów słyszeli odgłosy nieznanego pochodzenia. Z czasem uporczywe beczenie stawało się coraz bardziej intensywne. Jeden z mieszkańców nie wytrzymał i postanowił sprawdzić źródło hałasu.
Kiedy odkrył, kto był jego autorem - natychmiast wezwał strażaków.
Utknęła na głębokości kilkudziesięciu metrów
Jak się okazało, sprawczynią zamieszania była koza. Wpadła do głębokiej na 50 metrów studni, w której się zaklinowała.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Odgłosy wydobywające się ze studni wskazywały, że zwierzę wciąż żyje. Strażacy z ochotniczej straży w Ożarowie ruszyli na pomoc.
Zgłoszenie dotyczyło zwierzęcia, które znajduje się w studni głębokiej na około 40 do 50 metrów. Z dna studni dochodziły odgłosy zwierzęcia świadczące o tym, że koza nadal żyje - mówił w rozmowie z echodnia.eu brygadier Sylwester Kochanowicz, komendant powiatowy Państwowej Straży Pożarnej w Opatowie.
Czytaj także: Kamera w gnieździe. Niepokojące odkrycie
Na miejsce wezwano nawet specjalistyczną grupę ratownictwa wysokościowego z Kielc, ale obyło się bez ich pomocy.
Zanim dojechali, nasi strażacy, wykorzystując techniki alpinistyczne, dotarli do zwierzęcia i wydobyli go na powierzchnię - dodał bryg. Kochanowicz.
Na miejscu był też lekarz weterynarii, który stwierdził, że koza nie odniosła żadnych obrażeń, a jej życiu nie zagraża bezpieczeństwo.
Czytaj także: Zauważono ją obok drogi do Morskiego Oka. TPN ostrzega
Zwierzę przekazano właścicielowi, który od paru dni poszukiwał swojej zguby. Obiecał, że ocalałą kózkę zabierze do weterynarza na kompleksowe badanie.