Turyści łamią przepisy. Sypią się mandaty na Morskim Oku

4

W szczycie sezonu turystycznego Morskie Oko przypomina nie atrakcję turystyczną, a nadmorski kurort. Żadnym problemem nie jest zakupienie piwa, paluszków czy lodów, a odwiedzający wchodzą do wody bez żadnych obaw. I choć grożą za to surowe mandaty, strażnicy nie nadążają z wystawianiem upomnień.

Turyści łamią przepisy. Sypią się mandaty na Morskim Oku
Morskie Oko. Turystom grożą mandaty (Getty Images, Edwin Remsberg)

Od połowy lipca tradycyjnie trwa najgorętszy okres turystyczny w roku, jeśli chodzi o Tatry. Widać to zwłaszcza na najpopularniejszym górskim szlaku, prowadzącym do Morskiego Oka.

Znany tatrzański leśniczy, Grzegorz Bryniarski, zwraca uwagę na fakt, że sytuacja wobec znanego, górskiego stawu powoli wymyka się spod kontroli. W jego opinii już teraz Morskie Oko wygląda jak plaża w Międzyzdrojach.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Tłumy nad Morskim Okiem. Nagrania z Tatr
Jest tu piwo, popcorn, paluszki, lody. Dzieci wchodzą do wody. Na dole jest taka "zupa turystyczna", tak to nazywamy, bo ludzie mącą wodę. Musieliśmy część brzegu ofladrować, czyli wygrodzić specjalną taśmą, żeby ludzie nie wchodzili, nie niszczyli roślin. Są też tacy, którzy usiłują się kąpać, ale za to grozi mandat - twierdzi w rozmowie z Wyborczą.

Służby nie nadążają z upominaniem. Jest pomysł na poprawę sytuacji

Bryniarski zaznacza, że służby próbują napominać i edukować, a w razie potrzeby wręczać mandaty, ale liczba strażników jest zbyt mała do obsługi tak dużego ruchu turystycznego. Leśniczy zwraca także uwagę na dużą liczbę osób poruszających się poza szlakiem - turyści rozdeptują naturalną roślinność i naruszają miejsca bytowania dzikiej zwierzyny.

Jak donosi "Wyborcza", wśród osób naruszających przepisy jest sporo obcokrajowców. Po słowackiej stronie prawo łamią przede wszystkim Czesi i Polacy, natomiast w polskich Tatrach upominani są głównie Ukraińcy.

Pewnym rozwiązaniem tego problemu mają stać się wspólne patrole polskich i słowackich strażników. W miniony weekend patrolowali oni kilka popularnych szlaków, co zakończyło się kontrolą siedemdziesięciu osób i wystawieniem mandatów na kwotę 200 euro.

Co ważne, turyści naruszają przepisy mimo stosunkowo wysokich kar. Po stronie słowackiej maksymalny wymiar mandatu to 300 euro. W Polsce mandaty sięgają 500 złotych za pojedyncze wykroczenie, choć w przypadku złamania trzech przepisów sprawa jest kierowana do sądu. Wówczas trzeba liczyć się z grzywną, której wysokość nie będzie niższa, niż 1000 złotych.

Autor: ACG
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.
Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się tutaj.

Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić