Chaos — to słowo, które najlepiej opisuje sytuację turystów, którzy polecieli na Rodos. Ogień od tygodnia trawi wyspę, rujnuje życie wielu Greków, zabija zwierzęta, niszczy rośliny. Wczoraj państwowa rozgłośnia ERT poinformowała, że spłonęło około 10 proc. terytorium wyspy.
Dla wielu turystów, również z Polski, pożar oznacza urlop w cieniu strachu i różnych niedogodności. W sieci nie brakuje komentarzy i postów, w których podróżni dzielą się swoimi doświadczeniami.
Turyści skarżą się, że zostali pozostawieni samym sobie, nie otrzymali właściwej opieki ze strony biura podróży i nie zostali poinformowani o zagrożeniu odpowiednio wcześnie. Niektóre wypowiedzi są szczególnie cenne dla podróżnych, którzy na dniach mają wylecieć na Rodos lub inną grecką wyspę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na grupie ''Tanie podróżowanie'' pojawił się post pani Katarzyny, która przestrzega przed podróżą na Rodos i opisuje swoje doświadczenia z ostatnich dni.
Pożary na Rodos: przerażająca relacja turystki z Polski
— Ostrzegam!!! Nie wylatujcie na Rodos, tu naprawdę nie jest bezpiecznie!!! — czytamy w opublikowanym poście.
My zostaliśmy ewakuowani z hotelu w ostatniej chwili, mieliśmy pożar na plecach, uciekaliśmy na piechotę, żaden autokar po nas nie przyjechał. Jesteśmy jeszcze na wyspie i nie mamy jak się wydostać. Pożar dalej trwa, nikt nie może nas zapewnić, że pożar nie dotrze na północ wyspy, gdzie nas ewakuowano. Dwie noce spaliśmy na podłodze w holu innego hotelu. MASAKRA!!! — relacjonuje pani Katarzyna.
Internautka zamieściła również zdjęcie, na którym widać kłęby dymu unoszące się nad dachami i charakterystycznymi parasolami.
W komentarzach zawrzało. Wielu internautów ma podobne doświadczenia. Co więcej, okazuje się, że do niektórych miejscowości wciąż przyjeżdżają kolejni turyści. Tymczasem pożary wybuchają nadal.