Ludzie żyjący w okolicy Punggye-ri od lat umierają masowo na nieznaną chorobę. To region, gdzie znajduje się koreański ośrodek atomowy. Uciekinierzy, którzy zbiegli z reżimu w latach 2011-2014 oskarżają kraj o dewastację organizmów.
Myśleliśmy, że umieramy, bo jesteśmy biedni. Dopiero po ucieczce uświadomiliśmy sobie, że przez te wszystkie lata narażali nas na rakotwórcze promieniowanie - mówi Lee Jeong Hwa, jeden ze zbiegów.
Relacje świadków są bardzo dramatyczne. Wielu mówi o zdeformowanych noworodkach, u których nie dało się nawet rozpoznać płci. W rozmowie z CBS News Koreańczycy twierdzili, że dzieci były zabijane natychmiast po porodzie.
*Zobacz także: ONZ publikuje wideo z ucieczki żołnierza z Korei Północnej *
Naukowcy z Korei Południowej nie są jednak aż tak kategoryczni w oskarżeniach wobec reżimu. Lekarze dokładnie przebadali wszystkich uciekinierów. Większość z nich skarżyła się na przewlekłe bóle, jednak testy nie potwierdziły, że ich organizmy zostały napromieniowane. Tajemniczych chorób jednak nie wykluczono.
Nie mamy podstaw, by im nie ufać. Musimy im uwierzyć. Naszym największym problemem jest to, że nadal brakuje danych i dokładnych badań w miejscu, gdzie przeprowadzane są testy broni - komentuje Suh Kune-yull, radiolog z Narodowego Uniwersytetu Seulskiego.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.