W środę (05.06) w sieci pojawiło się skandaliczne nagranie. Widać na nim grupę nastolatków, którzy znęcają się nad swoją koleżanką. Słyszymy, że 14-latka ma "zamknąć ryj" i "ładnie mówić". Agresywne dziewczyny domagają się od ofiary "przeprosin".
Niektóre słowa na nagraniu są niewyraźne. W pewnym momencie jedna z agresorek uderza 14-letnią ofiarę kolanem w głowę. Gdy ta pada, napastniczka okłada ją pięściami. W tle słychać pobitą dziewczynę, która płacze i przeprasza. Mówi, że "nie chciała".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wszystko nagrywają świadkowie zdarzenia, którzy śmieją się pod nosem. Nikt nie reaguje. Wiadomo, że skandaliczne pobicie miało miejsce w sobotę (01.06). Ze względu na brutalny charakter nagrania, nie zdecydowaliśmy się na jego publikację, ale stopklatki pokazują, z jaką skalą agresji mamy do czynienia.
Dyrektor szkoły: zareagowaliśmy błyskawicznie
Jak udało nam się ustalić, jedna z napastniczek uczęszczała do Zespołu Szkół Gastronomicznych w Poznaniu. 16-latka cieszyła się dość dobrą opinią. Grała w siatkówkę w jednym z poznańskich klubów sportowych. Trudno było przewidzieć, że może dopuścić się tak poważnego przestępstwa.
Mimo to, na Zespół Szkół Gastronomicznych w Poznaniu wylała się fala hejtu. Internauci zaczęli oskarżać szkołę i jej dyrekcję o to, że ta nie "upilnowała swojej podopiecznej". Doszło nawet do tego, że dyrekcja poznańskiego "gastronomika" zaczęła dostawać maile od hejterów.
Dostaliśmy całą masę maili. Ludzie zarzucają nam, że nic nie robimy ze sprawą. Wylała się na szkołę masa hejtu. W jednym mailu przeczytałem, że ja osobiście mam krew na rękach - mówi nam Roman Bartkowiak, dyrektor placówki.
Czytaj także: Kaczyński zlekceważył Szczerbę? Oto jak się zachował
Udało nam się ustalić, że szkoła zareagowała jednak błyskawicznie. Wyciągnięto konsekwencje wobec osób, które brały udział w zajściu. Co więcej, placówka powiadomiła też organy ścigania, co potwierdza dyrektor Bartkowiak.
Zareagowaliśmy natychmiast. Zdarzenie miało miejsce w sobotę, a my zaraz po jego ujawnieniu w mediach społecznościowych poinformowaliśmy organy ścigania. Jesteśmy w stałym kontakcie z policją i chcemy wyjaśnienia tej sprawy. Zaznaczę też, że od momentu tego fatalnego zajścia, uczniowie nie pojawili się w szkole - dodaje dyrektor poznańskiego "gastronomika".
Szkoła rozmawia z uczniami
Dyrektor Roman Bartkowiak mówi w rozmowie z o2.pl, że szkoła "praktycznie od razu rozmawiała o zdarzeniu z uczniami i na wielu płaszczyznach stara się walczyć z hejtem czy agresją u młodzieży".
Zwracamy uwagę na to, co dzieje się w sieci, ale też w świecie realnym. Pocieszające jest to, że uczniowie natychmiast potępili zachowanie z sieci. Współpracują też z dyrekcją i organami ścigania, aby wyjaśnić sprawę. Podkreślam - cała społeczność naszej szkoły nie akceptuje tego rodzaju zachowania - tłumaczy pedagog w rozmowie z o2.pl.
Dowiedzieliśmy się, że w szkole organizowane są regularne spotkania z policjantami, którzy omawiają kwestie agresji i hejtu w sieci i realnym świecie. Szkoła rozmawiała też z uczniami na temat konsekwencji zdarzeń, które pokazane zostały na filmie.
Dyrektor szkoły zwraca jednocześnie uwagę na bierną postawę rodziców. Ujawnia, że "rodzice poszkodowanej dowiedzieli się o sprawie dopiero w środę, gdy sprawa nabrała rozgłosu".
Chciałbym jednak zapytać, gdzie w tej sprawie są rodzice. Jaką oni pełnią rolę? Apeluję, aby rozmawiać ze swoimi dziećmi. Nie może być tak, że rodzice poszkodowanej dowiadują się o sprawie dopiero w środę, gdy sprawa nabrała już rozgłosu - mówi w rozmowie z o2.pl Bartkowiak.
Policja potwierdza zatrzymanie agresywnych nastolatek
Poznańscy policjanci potwierdzili nam, że wczoraj (06.06) najbardziej agresywne nastolatki zostały zatrzymane. W rozmowie z o2.pl nadkom. Maciej Święcichowski z wielkopolskiej policji ujawnił, że ich sprawą zajmuje się teraz sąd rodzinny.
Ze względu na wiek zatrzymana 15-latka i 16-latka trafiły do policyjnej izby dziecka. Teraz ich sprawą zajmuje się sąd rodzinny - mówi nam nadkom. Święcichowski.
Policjanci dodają nieoficjalnie, że skandaliczna jest postawa świadków zdarzenia, którzy nie zareagowali. Słyszymy, że "karygodne postępowanie" nie może być jednak ścigane na podstawie wyłącznie opublikowanego w sieci filmu, który jest teraz dowodem w sprawie. Nie są jednak wykluczone kolejne zatrzymania.
Marcin Lewicki, dziennikarz o2.pl