Powódź zniszczyła Stronie Śląskie. Mieszkańcy od kilku dni próbują się odnaleźć w nowej, koszmarnej rzeczywistości. Są tacy, którzy ich w tym wspierają, ale i tacy, którzy żerują na ludzkiej krzywdzie. W mieście grasują szabrownicy, którzy poczynają sobie coraz śmielej.
Jak opisuje "Gazeta Wyborcza", złodzieje udają robotników, a nawet - pokrzywdzonych powodzian. Nocą (czasem także za dnia) okradają opustoszałe domy i sklepy. Zdarzyło się nawet, że złodziej wszedł do mieszkania, w którym przebywała jego mieszkanka. Kobieta wezwała służby, więc szabrownika udało się złapać.
Samo wezwanie policji nie jest proste. Po powodzi w mieście nie ma prądu, gazu ani wody pitnej. Nie ma też zasięgu, przez co ciężko się gdziekolwiek dodzwonić.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Patrole Obywatelskie w Stroniu Śląskim
Mieszkańcy Stronia Śląskiego, wspierani przez wolontariuszy spoza miasta, postanowili wziąć sprawy w swoje ręce i utworzyli kilkuosobowe patrole obywatelskie, które walczą z szabrownikami. Chętni zakładają kamizelki odblaskowe, biorą latarki i mapy, a po godz. 20 wyruszają w miasto.
W weekend ewakuowano mieszkańców kilkudziesięciu bloków, m.in. tych przy ulicy Nadbrzeżnej, zdewastowanej po powodzi. Nie wiadomo, czy lokatorzy w ogóle będą mogli wrócić do swoich domów. Na razie opuszczone mieszkania stały się celem dla szabrowników.
Policjanci zatrzymali dotąd cztery osoby, ale mieszkańcy Stronia Śląskiego uważają, że szabrowników (wśród nich mają być nie tylko Polacy) jest znacznie więcej.
Choć w mieście sporo jest policyjnych patroli, Tomasz Mazurek, prezes spółdzielni mieszkaniowej, zarządzającej blokami na Nadbrzeżnej, powiedział "Wyborczej", że "nie może się doprosić", by funkcjonariusze czuwali nad tym miejscem przez całą noc. W okolicy działają za to patrole obywatelskie. Ich członkowie przeszukują także tereny, na których mogą się ukrywać szabrownicy.
Złodzieje nie są głupi. Poczekają do 3-5 w nocy i wtedy ruszą na łowy. My będziemy czuwać - mówi "GW" Mirek, który dowodzi jedną z grup.