Dramatyczne sceny rozegrały się blisko siedem lat temu, w jednej z augustowskich dyskotek. Gdy kobieta oczekiwała w szatni na odbiór kurtki, na zewnątrz doszło do awantury grupy osób z ochroną lokalu. W pewnym momencie jeden z awanturujących się mężczyzn rzucił gaśnicą. Ta przeleciała przez wybite okno i uderzyła kobietę w głowę, rozcinając jej policzek oraz łamiąc szczękę i zęby.
Uderzona kobieta straciła przytomność, trafiła najpierw do szpitala w Augustowie, a następnie - do dalszego, specjalistycznego leczenia w Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Białymstoku.
Czytaj także: Braun już tego nie ukrywa. "Gaśnica stała się znakiem"
Okazuje się, że kobieta nadal nie doczekała się sprawiedliwości. W piątek, 13 września przed białostockim sądem apelacyjnym rozpoczął się proces odwoławczy w tej sprawie. Sąd ocenia m.in., czy za wypadek odpowiada tylko bezpośredni sprawca, czy również właściciel lokalu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Została uderzona gaśnicą. Walczy o odszkodowanie
Kobieta wystąpiła o odszkodowanie i zadośćuczynienie przeciwko dwóm osobom - bezpośredniemu sprawcy, a także - właścicielowi dyskoteki. Domagała się zasądzenia od nich solidarnie 30 tys. zł zadośćuczynienia oraz 96,7 tys. zł odszkodowania.
W grudniu 2022 roku Sąd Okręgowy w Suwałkach nieprawomocnie uwzględnił powództwo w całości z odsetkami, ale dotyczyło to jedynie bezpośredniego sprawcy. Sąd uznał, że nie ma podstaw, by przypisać winę właścicielowi lokalu (w sprawie karnej również skazany został jedynie bezpośredni sprawca).
Czytaj także: Nawet 3 tys. zł mandatu. Kierowcy muszą o tym pamiętać
Co ciekawe, apelacje złożyła zarówno poszkodowana kobieta jak i sprawca. Powódka domagała się wyższej kwoty zadośćuczynienia i odszkodowania (solidarnie od pozwanych 70 tys. zł zadośćuczynienia i 109 tys. zł odszkodowania), argumentując przy tym m.in., że wzrosły koszty leczenia. Zdaniem poszkodowanej kobiety, właściciel lokalu ponosi odpowiedzialność za organizację imprezy i za szkodę, stąd powództwo solidarne.
Z kolei sprawca chce oddalenia powództwa, argumentując, że w sprawie karnej zapłacił już zadośćuczynienie i odszkodowanie. Pełnomocnik mężczyzny na sali sądowej przekonywał, że w dyskotece doszło do nieszczęśliwego wypadku, gdyż jego klient rzucił gaśnicą w kierunku ochroniarzy. Podkreślał, że dobrowolnie poddał się on karze, a w sprawie karnej zapłacił łącznie 30 tys. zł (10 tys. zł zadośćuczynienia i 20 tys. zł odszkodowania).
Sąd zamierza ponownie przesłuchać poszkodowaną kobietę, a także - zweryfikować rachunki za jej leczenie i rehabilitację. Kolejna rozprawa odbędzie się w połowie października.