64-letnia Lynn Kelly przebywała w swoim ogrodzie w Porter w stanie Maine (USA) w piątek około godz. 11:30 (czasu lokalnego). Kobiecie towarzyszył ukochany pies. W pewnym momencie zwierzę zaczęło szczekać i pobiegło w stronę graniczącego z posesją lasu. Zmartwiona 64-latka pobiegła więc za pupilem.
Po chwili oczom kobiety ukazał się przerażający widok. Pies wybiegł z lasu, ale tuż za nim biegł... czarny niedźwiedź. 64-latka postanowiła działać.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak informuje CNN, powołując się na komunikat Departamentu Rybołówstwa Śródlądowego i Dzikiej Przyrody, Lynn Kelly nie przelękła się nawet, gdy niedźwiedź stanął na dwóch łapach. Kobieta "również wyciągnęła się tak wysoko, jak tylko mogła'', i... uderzyła niedźwiedzia w pysk.
Niedźwiedź ugryzł 64-latkę w rękę
W odpowiedzi rozjuszone zwierzę ugryzło kobietę w prawą rękę, a potem pobiegło z powrotem do lasu. 64-latka zdołała zadzwonić pod numer alarmowy.
Kobietę z ranami kłutymi na nadgarstku przewieziono do Memorial Hospital w North Conway. Na szczęście rany okazały się niegroźne i Lynn Kelly wróciła już do domu. Pies kobiety, dzięki jej zdecydowanej reakcji, wyszedł z tego zdarzenia bez szwanku.
Jak się okazało, niedźwiedź widziany był w okolicy już kilka dni przed tym incydentem, gdy wyjadał jedzenie ptakom. Departament Rybołówstwa Śródlądowego i Dzikiej Przyrody zastawił dwie pułapki, by schwytać zwierzę.
Choć 64-latce udało się uratować pupila i ocalić życie, okolicznych mieszkańców poproszono o "niewchodzenie między psy a niedźwiedzia".
W Maine niedźwiedź czarny występuje niemal na terenie całego stanu (mowa o 24-36 tys. osobników).
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.