41-letni Daniel Prude, który miał problemy ze zdrowiem psychicznym i był nieuzbrojony, został w marcu zatrzymany przez policję. Mężczyzna biegał nago po ulicach Rochester w stanie Nowy Jork. Funkcjonariuszy wezwał jego zaniepokojony brat.
Teraz media społecznościowe obiegło nagranie z momentu zatrzymania. Widać na nim, że Afroamerykanin zastosował się do poleceń policji i położył się na ziemi z rękami założonymi za plecami. Był wyraźnie zdenerwowany, czasami przeklinał, ale nie widać, by stawiał fizyczny opór.
Po chwili funkcjonariusze założyli mężczyźnie na głowę biały kaptur, który ma na celu powstrzymanie osoby przed pluciem lub gryzieniem policjantów. Afroamerykanin poruszył się niespokojnie i próbował wstać, jednak policjanci przycisnęli mu głowę do ziemi.
W pewnym momencie zatrzymany przestał się ruszać. Po 11 minutach od przybycia policjantów na miejsce Prude został zabrany przez karetkę. Wkrótce potem zmarł.
Choć do tragedii doszło w marcu, rodzina Daniela Prude'a dopiero teraz nagłośniła sprawę. Brat mężczyzny nazwał jego śmierć "morderstwem z zimną krwią"
Zadzwoniłem na policję, żeby poprosić o pomoc, a nie po to, żeby mój brat został zlinczowany. Ilu braci musi jeszcze umrzeć, żeby społeczeństwo zrozumiało, że to musi się skończyć? - powiedział na konferencji prasowej Joe Prude.
Daniel Prude był ojcem pięciorga dzieci i pracował na magazynie w Chicago. W oświadczeniu prokurator generalny stanu Nowy Jork określił jego śmierć "tragedią" i powiedział, że śledztwo jest w toku.
Zobacz także: Policjanci wreszcie złapali zabójcę. Śledztwo trwało ponad 10 lat