O tragicznym zdarzeniu z udziałem Marka Colemana informowały w marcu amerykańskie media. Wedle ich ustaleń, 59-latek nocował w domu swoich rodziców we Fremont w Ohio. W nocy w budynku wybuchł pożar. Colemana obudziło szczekanie psa, który wyczuł ogień.
59-latek natychmiast przeprowadził ewakuację rodziców i wyniósł ich z płonącego budynku. Później wrócił do domu, by uratować znajdującego się w nim psa. Coleman nie był jednak w stanie wyjść na zewnątrz i został dopiero wyciągnięty przez strażaków, którzy przybyli na miejsce. Pies, którego chciał uratować, zginął w płomieniach.
Portal essentiallysports.com przekazał, że Coleman znajdował się w bardzo poważnym stanie. Emerytowany zawodnik zatruł się dymem, doznał również rozległych poparzeń. Został przetransportowany helikopterem do szpitala w Toledo.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
UFC uhonoruje Colemana
Jego stan z tygodnia na tydzień mocno poprawia się. Najpierw został wybudzony ze śpiączki, a następnie opuścił szpital.
Jak podkreśla portal mma.pl, Coleman założy pas BMF na biodra zwycięzcy walki o ten tytuł na UFC 300. Obecność Colemana na sobotniej gali w Las Vegas potwierdził szef UFC, Dana White na specjalnej czwartkowej konferencji prasowej zapowiadającej tę imprezę.
Ten pas BMF zyskuje sporo na popularności dzięki takiej walce, bo masz dwóch prawdziwych skur*** - Justina Geathje i Maxa Hollowaya. Oni naznaczają ten pas BMF. Kiedy zobaczyłem co robią w sprawie tego, bym to ja wręczał pas BMF na UFC 300, to łezka zakręciła mi się w oku. Po prostu jestem im wdzięczny za to - podkreśla w sieci Dana White.