Do kradzieży doszło w styczniu i lutym 2021 r. Jak ustaliła "Gazeta Krakowska" za pierwszym razem podkrakowskiego zakładu mięsnego skradziono dwie palety kurczaków o wadze 660 kg, za drugim razem zniknęły już trzy palety po 660 kg. Mięso było warte 36 tys. zł.
Czytaj także: Widzieliście już w lesie? Zwiastuje jedno
Na podstawie nagrań z monitoringu ustalono, że kradzieży dopuścili się magazynier - Piotr G. i kierowca firmy transportowej - mieszkający w Polsce 43-letni Ukrainiec Yurij P. Obaj mężczyźni zostali zatrzymani przez policję.
Czytaj także: Żona ministra PiS na basenie z mężczyzną. Stało się
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Okazało się, że mięso było zakażone salmonellą.
Niektóre partie mrożonego mięsa mogły zawierać szczepy bakterii salmonelli od ptaków, bo pochodziły z tzw uboju sanitarnego. O uboju decydował Powiatowy Lekarz Weterynarii. Salmonella mogła być także w gotowym produkcie i wtedy taki towar był wycofany z obiegu i trafiał do tego magazynu. Towar z salmonellą był przechowywany w mrożni w temperaturze minus 22 stopni, był wysyłany do zakładów, które zajmowały się termiczną obróbką takiego skażonego mięsa - informuje "Gazeta Krakowska".
Czytaj także: Tak karmią w przedszkolu. "Dramat, żenada"
Śledczy ustalili, że magazynier, który od 8 lat pracował w zakładzie zapakował zakażone mięso i przekazał je do auta Yurija P. Gdzie dalej trafiło mięso do dziś nie ustalono.
Polak i Ukrainiec usłyszeli wyroki
Piotr G. ostatecznie przyznał się do winy. Miał dostać od Ukraińca 5 tys. zł. Yurij P. z kolei zeznał, że to Polak prosił go o przewiezienie mięsa i rozliczył się z nim za transport. Obaj przekonywali, że nie mieli pojęcia, że towar był zakażony.
Jak donosi "Gazeta Krakowska" Polak został skazany na rok więzienia i zapłatę 3 tys. zł grzywny. Kierowca z Ukrainy usłyszał wyrok 14 miesięcy więzienia. Obaj mają oddać solidarnie 29 tys. zł pokrzywdzonej firmie.