Gdy na początku czerwca ruszała wiosenna ukraińska kontrofensywa, nikt nie spodziewał się, że jej początek będzie tak bardzo mozolny i krwawy dla Sił Zbrojnych Ukrainy. Szybko okazało się, że Rosjanie przygotowali bardzo silną obronę i że nie powtórzyli błędu z drugiej połowy 2022 roku.
To wtedy musieli się wycofać spod Kijowa i zostali wypchnięci przez ZSU za linię Dniepru. Wykorzystali jednak zimę do budowy trzech linii umocnień, angażując do tego zadania fachowców i zatrudniając firmy budowlane. Dodatkowo zaminowali pas ziemi dzielący ich od przeciwnika, paraliżując jego ataki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ukraińcy mieli ruszyć z kopyta, wszak do użytku wszedł ciężki sprzęt podarowany przez kraje NATO, ale zaraz ich natarcie wyhamowało. W pierwszych dniach stracili wielu żołnierzy, sporo czołgów i ciężkich maszyn. Dlaczego? Bo utknęli na polach minowych, które w Donbasie, na Zaporożu i w zasadzie na całej linii frontu przygotowali okupanci.
Mówiło się, że na jeden metr kwadratowy Rosjanie rozłożyli nawet sześć min. I nie ma nawet cienia przesady w tym stwierdzeniu. Ukraińcy pokazali to na nagraniu z pola walki. Żołnierz odwraca się z kamerą i pokazuje kolejne "prezenty" pozostawione przez Rosjan. "Jeden, dwa, trzy" - liczy głośno i dociera do czternastu min, które leżą tuż obok niego.
W trawie leżą ciężkie miny przeciwpancerne, są miny przeciwpiechotne, są niespodzianki zakopane w ziemi. A Rosjanie jeszcze dodatkowo stosowali minowanie narzutowe, niewielkimi ładunkami groźnymi zwłaszcza dla piechoty. Ukraina to dziś najbardziej zaminowany kraj na świecie, to fakt.
Materiał pochodzi z obwodu zaporoskiego, gdzie Siły Zbrojne Ukrainy zdołały przełamać pierwszą linię obrony Rosjan i ze wsi Robotyne pomaszerowały na południe, w stronę Morza Azowskiego. To tam mógł mieć miejsce spodziewany od tygodni przełom w walkach. Przed ZSU jeszcze tygodnie walk, ale nadzieja jest żywa.
To nie jest gra wideo, jak się niektórym wydawało - podkreślają Ukraińcy.