Zgłoszenia dotyczące kradzieży paliwa stały się w powiecie płońskim dość powszechnym zjawiskiem. Policja otrzymywała informacje dotyczące złodziei, którzy po zatankowaniu auta odjeżdżali ze stacji paliw, bez uregulowania należnej zapłaty. Kamery monitoringu rejestrowały młodą kobietę i mężczyznę.
Czytaj także: Papież wymierzył "policzek w twarz". Mówią o skandalu
Szczegóły sprawy przedstawiła płońska komenda policji. Szajka za każdym razem miała okradać wybraną stację benzynową na około 60 do blisko 200 litrów paliwa. Część wlewali do baku, a resztę do plastikowych kanistrów. Aby pozostać niewykrywalnym, używali do tego różnych samochodów z kradzionymi tablicami rejestracyjnymi.
Czytaj także: "Wiadomości" wytykały Tuskowi, że mówił po niemiecku. Były premier "wyjaśnił" TVP po polsku
Dobra passa złodziei nie trwała długo. Paliwo kupował od nich 41-letni mężczyzna, który był w pełni świadomy jego pochodzenia. Policjanci namierzyli lokalizację dobijania transakcji. Po przybyciu na miejsce mundurowi zastali tam podejrzanie zachowującego się mężczyznę, który zaczął uciekać na ich widok. Podejrzany doprowadził funkcjonariuszy do swojej 23-letniej wspólniczki. W ich aucie znaleziono torebkę z marihuaną i amfetaminę. 23-latka i 36-latek dokonali co najmniej kilku kradzieży. Zarówno im, jak i kupującemu paliwo grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności.