Wiele informacji, które przekazują rosyjskie media i przedstawiciele władzy, prawdopodobnie nie jest prawdziwych. Takie doniesienia mogą być elementem wojny informacyjnej ze strony Federacji Rosyjskiej.
Rosyjskie władze działają tak, jak miały to w zwyczaju w czasach ZSRR. Nie dopuszczają do opinii publicznej informacji na temat "specjalnej operacji wojskowej" i klęsk, których armia Władimira Putina doznaje w zasadzie co dnia. Nie pozwalają też dziennikarzom pisać o tym, co wyprawiają żołnierze po powrocie do domów.
A ci mordują na potęgę, nie radzą sobie w warunkach normalnego życia i są "bohaterami" kronik kryminalnych w całym kraju. Część z nich nie radzi sobie ze stresem pourazowym (PTSD), inni to po prostu kryminaliści, którzy odzyskali wolność po okresie służby i walce dla kraju. I teraz znów mogą krzywdzić ludzi bez większych przeszkód.
Propaganda ma o żołnierzach mówić dobrze, albo wcale. Tak jak w Związku Radzieckim.
Media, reklama, zakupy - Twoja opinia jest dla nas ważna. Wypełnij ankietę i wypowiedz się już dziś.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Portal Meduza dokładnie opisał sytuację i powołał się na dwa źródła w mediach. Do tej pory niektóre prorządowe media chętnie publikowały wiadomości na temat "wyczynów" żołnierzy po powrocie do kraju. Teraz pojawił się odgórny zakaz i wskazówki przekazane z Kremla, jak ma być opisywany rosyjski żołnierz. Jak dobrze, trzeba jasno dodać.
Nie wolno pisać o zbrodniach, nie wolno zabierać głosu po kolejnych morderstwach i przestępstwach, których bohaterami są weterani. Według władz żołdacy Putina są "uprzejmi i wrażliwi", tak właśnie mają ich opisywać dziennikarze. Próby sprzeciwu mogą się skończyć więzieniem i utratą pracy. A nawet, o zgrozo, wysłaniem na wojnę.
Dziennikarze Meduzy przyznali, że ograniczenia dotyczące wiadomości na temat żołnierzy "wprowadzono po to, aby Rosjanie nie uważali najemników za potencjalnych przestępców, nie obawiali się ich powrotu".
Kilka tygodni temu były wagnerowiec wrócił z wojny i dla pieniędzy zadźgał swoją niepełnosprawną babcię. Inny zabił swoją partnerkę, a jej ciało poćwiartował i ukrył. Jeszcze inny zgwałcił 13-latkę i ciężko pobił. O weteranach można powiedzieć wiele, ale nie to, że są łagodni jak baranki oraz przeprowadzają staruszki przez ulice.
Radio Swoboda szacowało we wrześniu, że do tej pory wiadomo o ponad dziesięciu ciężkich przestępstwach, w tym zabójstwach, które najemnicy popełnili po powrocie z frontu. Dla większości z nich to nie pierwszyzna, bo do wojska trafili z więzień i kolonii karnych, odsiadując nieraz ciężkie wyroki. Teraz znów są wolni.
Ludzie w Rosji się boją i mają do tego powody. Ale media ich nie ostrzegą w żaden sposób. Bo nie wolno pisać prawdy i nie wolno opisywać zbrodni żołdaków. W mediach nie ma żadnych wiadomości o zbrodniach popełnionych przez uczestników wojny. Można jednak znaleźć na ich temat sporo pozytywnych tekstów.
Jewgienij Prigożyn i jego Grupa Wagnera werbowała przed rokiem najemników w więzieniach w całym kraju i obiecywała im ułaskawienie po powrocie z frontu. Przyjmowała w swe szeregi skazanych za rozboje, gwałty i zabójstwa, łącznie nawet 30 tysięcy osób. A potem jej śladem poszła także regularna armia.