Brittany Teta doświadczyła wielu zawirowań. Musiała zmierzyć się z cesarskim cięciem, traumą po porodzie, a do tego doszła dziwna zmiana na nosie córeczki Gianny.
Lekarze tłumaczyli, że to nic groźnego i wkrótce się wchłonie. Tak się jednak nie stało. Czerwony nosek dziecka zrobił się jeszcze ciemniejszy i dużo większy.
Gianna wyglądała, jakby miała nos klauna - nie ukrywa Brittany, cytowana przez parenting.pl.
Nieco później okazało się, że to naczyniak niemowlęcy. Ze względu na położenie mógł on sprawiać trudności w oddychaniu. Czas odgrywał znaczącą rolę, bo rosnąca zmiana mogła trwale uszkodzić chrząstkę nosa. Konieczna była więc interwencja medyczna.
Zaczęliśmy leczenie od płynnego beta-blokera (propranololu), który musimy podawać codziennie rano i wieczorem przez co najmniej rok, a może dłużej. Spowoduje to zagłodzenie naczyniaka krwionośnego, więc przestanie on rosnąć i miejmy nadzieję, że nawet zacznie szybciej znikać - wyjaśnia mama dziewczynki w jednym z instagramowych postów.
Leczenie przynosi efekty!
Dziewczynka dobrze zareagowała na leczenie - zmiana znacznie się zmniejszyła i zbladła.
Najlepszą wiadomością jest to, że teraz jest to tylko kwestia kosmetyczna! Nie martwimy się już problemami z oddychaniem! Chcą, abyśmy rozważyli laser, jeśli nie zobaczymy postępów podczas następnej wizyty, ale o tym przekonamy się za trzy miesiące - wyznaje matka.
Młoda mama bardzo dba o swoją pociechę. Chce, by nigdy nie zwątpiła w to, że jest piękna i wartościowa.
Mam nadzieję, że nie wpłynie to na jej samoocenę - podkreśliła.