Scott i Erika Greenman mieszkali w Saint Louis w stanie Missouri. Ze względu na powikłania związane z zachorowaniem na COVID-19 Erika została zabrana do szpitala. Na początku lekarze sądzili, że pacjentka dostała udaru, jednak okazało się, że ciężko przechodzi ona zarażenie koronawirusem.
Przeczytaj także: Doniósł policji na wiernych. Brutalna zemsta parafian z Podkarpacia
Zobacz też: Szczepienia i kwarantanna. Ważne zmiany w przepisach
Jak relacjonował Chuck Duy, sąsiad zmarłego małżeństwa, mimo poważnych problemów zdrowotnych Erika Greenman została odesłana do domu. Pacjentka wspólnie z mężem odbywała kwarantannę – para zdecydowała się sypiać w piwnicy i właśnie tam Chloe odnalazła ich zwłoki.
Przeczytaj także: Co się stanie po pandemii koronawirusa? Wirusolog nie ma dobrych wieści
W chwili śmierci małżonkowie mieli powyżej czterdziestki. Do domu pary wezwano służby ratunkowe, jednak było już za późno na jakąkolwiek pomoc. Rzecznik Policji Hrabstwa Saint Louis potwierdził, że wykluczono udział osób trzecich w śmierci pary. Nic nie wskazuje też, aby zmarli z innego powodu niż COVID-19.
Oboje zmarli zostali poddani kwarantannie z powodu pozytywnego wyniku testu na obecność koronawirusa i oboje mieli objawy COVID-19. W tej chwili nie istnieją żadne dowody, które pozwoliłyby sądzić, że ich śmierć została spowodowana czymkolwiek innym niż COVID-19 – podkreślił rzecznik Policji Hrabstwa Saint Louis (Mirror).
Przeczytaj także: Efekt koronawirusa. Trzy razy więcej bezdomnych
Policja nie ujawnia, kto przejmie opiekę nad Chloe po śmierci obojga rodziców. Chuck Duy zapewnił, że cała społeczność współczuje 11-latce i modli się za nią i zmarłą parę.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.