Choć uderzenie huraganu skończyło się tragiczną śmiercią 6 osób, to jednak zdaniem ekspertów huragan przeszedł "dość łagodnie". Nie uderzył z taką mocą, jakiej się obawiano - podaje SBS News. Szacowano, że huragan zbierze o wiele większe żniwo ofiar i spowoduje o wiele większe zniszczenia, jednak tak się nie stało, za co dziękował Bogu na konferencji prasowej John Bel Edwards - gubernator Luizjany.
Departament Zdrowia ogłosił, że przyczyną zgonów co najmniej 4 z 6 ofiar było przygniecenie przez drzewa. Pomimo tragicznych skutków klęski żywiołowej zdaniem ekspertów nieco przeszacowano w prognozach skalę zjawiska.
Przeczytaj także: Szpiegowski dron RQ-4 Global Hawk nad Polską
- Mamy wiele powodów do wdzięczności - powiedział Bel Edwards.
A następnie kontynuował:
- Będziemy nadal wychodzić na zewnątrz i przeprowadzać podstawowe i drugorzędne poszukiwania i ratownictwo, obawiam się, że znajdziemy więcej ofiar śmiertelnych - odnosząc się do komunikatu o 6 znalezionych ofiarach tragedii, podaje SBS News.
Drzewa powyrywane z korzeniami. Wybuch generatora. Pozrywane dachy
Huragan spowodował wiele zniszczeń. Drzewa powyrywane zostały z korzeniami, w pobliżu jeziora Charles wybuchł pożar wywołany zapłonem chloru gazowego. Jedna z ofiar zmarła w wyniku zatrucia tlenkiem węgla w wyniku wybuchu w domu generatora. Gdzieniegdzie huragan powyrywał słupy elektryczne i znaki drogowe. Wiatr powyrywał dachy, powywracał samochody, a także pozbawił prądu nawet 700 tys. mieszkańców.
- Był bardzo duży. Był bardzo potężny, ale szybko minął - skomentował katastrofę w USA Donald Trump.
Na ten moment trwają prace, podczas których zostaną oszacowane straty materialne. Ratownicy będą także poszukiwać kolejnych ofiar, a także osób, które potrzebują pomocy lekarskiej. Huragan wywołał zniszczenia głównie w Luizjanie. Fala sztormowa osiągnęła według miejscowych stacji meteorologicznych gdzieniegdzie nawet 4,5 metra wysokości, a wiatr wiał z prędkością do 240 km/h.
Przeczytaj także: Lwy rozszarpały swojego właściciela. Wszystko na oczach jego żony