Wiele informacji, które przekazują rosyjskie media i przedstawiciele władzy, prawdopodobnie nie jest prawdziwych. Takie doniesienia mogą być elementem wojny informacyjnej ze strony Federacji Rosyjskiej.
Amerykanie szykują spisek w Ukrainie, który ma być wymierzony w rosyjskie wojska stacjonujące na wschodzie kraju. Specjalnie przygotowane drony z USA trafią w ręce Ukraińców, którzy wyślą je na front. A tam maszyny wypuszczą komary, które mają zarazić żołnierzy malarią oraz innymi chorobami, czyli po prostu bronią biologiczną.
To nie żart, tak uważa generał porucznik Igor Kiriłłow, dowódca wojsk ochrony nuklearnej, chemicznej i biologicznej w rosyjskiej armii. Oficer spotkał się w poniedziałek z mediami w Rosji i opisał tajny plan USA. Ten sam człowiek oskarżał zimą Stany Zjednoczone o używanie broni biologicznej na polu walki. Dowodów nie pokazał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dziś ma inny problem, bo jego zdaniem na siły rosyjskie ma ruszyć... armia komarów. Tak, to nie pomyłka. Generał Kiriłłow tłumaczył wytrwale żurnalistom, że Stany Zjednoczone planują wojnę biologiczną przeciwko rosyjskim żołnierzom i wykorzystają insekty w tym celu. Zarażone malarią owady mają być zrzucone nad frontem po rosyjskiej stronie.
Taka "brudna bomba" ma spowolnić działania Rosjan i ułatwić odniesienie zwycięstwa wojskom ukraińskim. A przy okazji wpisuje się w retorykę Kremla po wysadzeniu tamy w Nowej Kachowce. Rosjanie oskarżyli o to Ukraińców, a teraz zmagają się ze skutkami swoich działań. Woda opada, zalane tereny zmagać się będą z chorobami.
Rosjanie oskarżają nadal stronę ukraińską o zniszczenie tamy i elektrowni wodnej w Nowej Kachowce, choć nikt nie ma wątpliwości, że eksplozja i tragiczna w skutkach powódź to robota rosyjskich wojsk. Agresor przeliczył się jednak w swoich szacunkach, bo wielka woda nie tylko nie zatrzymała kontrofensywy, ale też utrudniła życie Rosjanom.
Już teraz fachowcy apelują, by szczepić ludność i zwierzęta na cholerę, dur brzuszny, malarię, gorączkę zachodniego Nilu czy dezynterię. Nie jest wykluczone, że oskarżenia pod adresem USA to rosyjska próba przerzucenia na wroga odpowiedzialności za sytuację, która ma miejsce po fatalnej w skutkach powodzi.
Już teraz obserwowane są ogniska wielu groźnych chorób, o czym informowała strona ukraińska.
"W rosyjskiej armii po powodzi w okolicach Chersonia wybuchło duże ognisko cholery" - ujawnił niedawno sekret Kremla Newsweek.
Istnieją spore obawy dotyczące zanieczyszczenia okolicznych wód chemikaliami, nawozami i ściekami, o czym niedawno informowało "Politico". Dyrektor generalny WHO Tedros Adhanom Ghebreyesus powiedział na początku czerwca, że zniszczenie tamy będzie mieć ogromny wpływ na zaopatrzenie w wodę pitną w regionie, a także sytuację sanitarną na zalanych terenach.