Southport to wyjątkowo spokojne miasto w północno-zachodniej Anglii. W chwili ataku, w poniedziałkowe przedpołudnie, 29 lipca w zlokalizowanym tam domu kultury odbywały się zajęcia artystyczne i ruchowe dla najmłodszych grup wiekowych w przedziale od 6 do 11 lat. Wydarzenie było poświęcone Taylor Swift. W budynku miało przebywać 25 osób.
Dwoje dzieci zginęło, dziewięć jest rannych, a aż sześcioro jest w stanie krytycznym. W podobnym stanie są nauczycielki, które próbowały bronić swoich podopiecznych. Wszyscy odnieśli rany kłute. Poszkodowani są obecnie leczeni w szpitalach, w tym w szpitalach dziecięcych w Liverpoolu i Manchesterze.
Oprawca na miejsce masakry miał przyjechać taksówką, za którą nie zapłacił. Prowadził rozmowę telefoniczną, był wyraźnie zdenerwowany. Do budynku wszedł w masce. Nagle zaczęły wybiegać przerażone i zakrwawione dzieci. Jak wynika z relacji policji, był to wynik ataku nożownika na placówkę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Usłyszał krzyk. Wszedł do studia, by chronić dzieci
Według "The Sun", 63-letni Jonathan Hayes wbiegł do studia po tym, jak usłyszał krzyki dochodzące z pobliskiego biura. Próbował odeprzeć atak napastnika. Wiadomo, że został dźgnięty nożem w nogę po tym, jak stanął między mężczyzną z nożem a dziećmi.
Nasze biuro znajduje się w tym samym budynku. Mąż usłyszał krzyki i wyszedł na zewnątrz. Zobaczył napastnika, wiedział, że mógł skrzywdzić dzieci. Próbował zabrać mu nóż, został dźgnięty w nogę - mówiła Helen Hayes portalowi "The Telegraph". - Byłam z nim całe popołudnie w szpitalu. Jest bardzo zdenerwowany, że nie mógł bardziej pomóc. Fizycznie będzie dobrze, psychicznie nie wiem - powiedziała żona bohatera.
Napastnika ostatecznie udało się zatrzymać. Ma 17 lat i pochodzi z wioski niedaleko Southport. Według angielskich mediów, 10 lat temu wraz z rodziną przyjechał do kraju z Rwandy. Aresztowano go pod zarzutem morderstwa i usiłowania zabójstwa.
Czytaj więcej: Strażniczka przyłapana z więźniem. Płakała w sądzie
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.