Wśród zmobilizowanych i kontraktowych żołnierzy 1. Motostrzelniczego Pułku 1. Batalionu jednostki wojskowej 31135 narasta frustracja i niezadowolenie. W ostatnich dniach żołnierze odmówili udziału w misji, którą nazwali "samobójczym atakiem". Dowódca jasno określił ich zadanie: "Waszym celem jest utorować drogę dla nadchodzących, nawet jeśli będzie to kosztować was życie."
W odpowiedzi na odmowę żołnierzy przewieziono do innej miejscowości, gdzie zostali zamknięci w bunkrze pod nadzorem straży. Po czasie do grupy dołączyli inni żołnierze, którzy również sprzeciwili się podobnym rozkazom. Sytuacja ta wzbudziła liczne pytania dotyczące warunków, w jakich przebywają wojskowi oraz sposobu, w jaki są traktowani.
Żołnierze twierdzą, że od stycznia są na froncie bez możliwości rotacji czy urlopów. Skarżą się również na brak odpowiedniego wyposażenia. Takie warunki znacznie obniżają ich morale i wpływają na gotowość bojową.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Żołnierze domagają się od swoich dowódców przestrzegania prawa i zaprzestania nadużywania władzy. Ich apel jest wyrazem desperacji i potrzeby ochrony swoich praw jako żołnierzy.
Od dawna wiadomo, że rosyjskie władze nie liczą się ze stratami w ludziach. Żołnierze są traktowani jak "mięso armatnie" - dowodzący wiedzą, że nawet jak straty w ludziach będą duże, to zaraz będzie można zmobilizować i ściągnąć na front kolejnych żołnierzy. Jak donosił niedawno dziennik "The New York Times", w maju Rosjanie tracili na froncie nawet tysiąc żołnierzy dziennie.