Praca strażnika miejskiego jest pełna wyzwań, ale i zaskakujących sytuacji. W czwartek po południu warszawscy strażnicy miejscy otrzymali wezwanie do nietypowego zdarzenia. Zgłaszający poinformował, że w metalowym kontenerze na elektrośmieci przy ul. Kondratowicza ktoś zatrzasnął kota, a życie zwierzęcia jest zagrożone.
Funkcjonariusze natychmiast ruszyli z pomocą. Gdy zjawili się na miejscu, zorientowali się, że kontener jest tak skonstruowany, iż nie da się do niego zajrzeć. Zapukali więc w ścianę zielonej skrzyni. Odpowiedziało im ''przeraźliwe miauczenie''.
Strażnicy zdecydowali, że jedynym sposobem na uratowanie zwierzaka jest rozebranie pojemnika za pomocą specjalistycznych narzędzi. Zanim przystąpili do działania, próbowali ustalić, gdzie dokładnie znajduje się kot. Zaczęli więc opukiwać ściany kontenera.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Strażnicy ratowali... zabawkę
Kot nadal się odzywał, ale - ku zaskoczeniu strażników - za każdym razem odpowiadał dokładnie czterema miauknięciami. Czyżby trafili na kociego geniusza?
Rozwiązanie tej zagadki jest nie lada zaskoczeniem. Okazuje się, że tym razem funkcjonariusze Ekopatrolu ratowali zabawkę elektryczną. Ktoś wyrzucił ją do kontenera, nie wyciągając baterii.
Choć to historia rodem z komedii, mimo wszystko w podobnych sytuacjach trzeba reagować. Tym razem okazało się, że ktoś wyrzucił zabawkę, niestety nierzadko zdarza się, że ktoś wyrzuca do kontenera żywe koty, skazując je na straszną śmierć.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.