W piątek 18 sierpnia załoga Coast Guard Cutter Paul Clark zauważyła mężczyznę, który wystrzeliwał flary ze swojego uszkodzonego statku w pobliżu wyspy Cay Sal. Po zlokalizowaniu marynarza, załoga helikoptera Straży Przybrzeżnej Miami, zrzuciła mu zapasy żywności i wody, a także radio, aby nawiązać łączność.
Trzy dni na bezludnej wyspie
Mężczyzna powiadomił załogę, że utknął na mieliźnie trzy dni wcześniej po tym, jak jego statek uległ awarii.
Czytaj także: Rozbitek uratowany. Dryfował na kawałku drewna
Po uratowaniu żeglarza załoga straży przybrzeżnej popłynęła po statek. Zostanie on odholowany. Nie podano personaliów uratowanego marynarza. Wiadomo, że ma 64-lata i pochodzi z Bahamów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Cay Sal to mała wyspa między Florydą, Kubą i Bahamami. Od lat sześćdziesiątych do końca siedemdziesiątych Królewskie Siły Obronne Bahamów utrzymywały tam małą placówkę. Na wyspie jest kilka zabudowań, jednak od dawna nikt ich nie zamieszkuje. Okolice są regularnie patrolowane przez amerykańską straż przybrzeżną. Dzięki temu tak szybko zauważono obecność 64-latka.
Straż przybrzeżna przekazała, że jest niezwykle dumna z tej akcji ratunkowej. Przebiegła bardzo szybko i sprawnie. Jest w tym jednak także zasługa 64-latka, który był doskonale przygotowany i miał ze sobą flary.
Jesteśmy dumni, że uratowaliśmy życie temu człowiekowi. To doskonały przykładem tego, dlaczego na statku należy mieć odpowiedni sprzęt bezpieczeństwa. Bez zobaczenia rozbłysku flar sprawa mogła nie zakończyć się pomyślnie — powiedział dla NBC News Dev Craig, oficer wachtowy straży przybrzeżnej sektora Key West.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.