Ponad dwa tys. pasażerów utknęło na statku Norwegian Dawn. Podobna jest liczba oczekujących na możliwość wejścia na pokład wycieczkowca. Pasażerów oczekujących na wejście umieszczono w hotelach po tym, jak stało się jasne, że jednostka nie zacumuje w porcie, dopóki nie zostanie potwierdzone, co wywołało objawy u 15 osób przebywających na statku.
Pracownicy urzędu ds. zdrowia na Mauritiusie pobrali próbki do badań i czekają na wyniki. Te mają być znane najprawdopodobniej we wtorek. Do tego czasu osoby z objawami charakterystycznymi m.in. dla cholery pozostają w izolacji w swoich kajutach. Reszta pasażerów, zarówno tych na pokładzie, jak i czekających w porcie, musi się uzbroić w cierpliwość.
Nie jestem na statku, ale czekam na wejście... Na lądzie panuje kompletny chaos — powiedział w rozmowie z "Daily Mail" jeden z brytyjskich turystów, oczekujących na wejście na pokład.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nastroje wśród pasażerów nie są najlepsze. Jedna z podróżujących statkiem kobiet powiedziała holenderskiej gazecie "BN DeStem", że jeśli potwierdzi się wiadomość o cholerze, będą musieli zostać poddani 10-dniowej kwarantannie. Tym, na co skarżą się wszyscy, jest niepewność. Nikt nie wie, jak dużo czasu przyjdzie im spędzić na pokładzie i kiedy wrócą do domu.
Zarząd portu wyjaśnia decyzję. Głos zabiera właściciel wycieczkowca.
"Decyzja o niedopuszczeniu statku wycieczkowego do nabrzeża została podjęta w celu uniknięcia jakiegokolwiek zagrożenia dla zdrowia" - podkreślają przedstawiciele Zarządu Portów Mauritiusa.
Z kolei rzecznik prasowy Norwegian Cruise Line potwierdził w wydanym oświadczeniu, że podczas podróży statku do RPA 13 lutego, niektórzy pasażerowie "doświadczyli łagodnych objawów ze strony przewodu pokarmowego". Doniesienia mówią o biegunce i wymiotach, które są także objawami cholery.