W ostatnich tygodniach australijskie media żyją niesamowitym połowem dwójki rybaków pochodzących z Terytorium Północnego w Australii. W trakcie jednej z nocnych wypraw udało im się złowić jedną z najrzadziej spotykanych, a tym bardziej łapanych ryb głębinowych. To jak nietypowa jest to zdobycz, doskonale pokazuje sam wygląd zwierzęcia.
Długa na 11 metrów ryba na co dzień funkcjonuje w oceanicznych głębinach na poziomie około kilometra pod powierzchnią wody. W tym celu jej ciało przystosowało się do trudnych warunków na dnie oceanu, wyposażając ją w długie węgorzowate ciało oraz to, co najbardziej niepokoi, czyli dużą szczękę przypominającą tę konia.
Całość dopełniają zbliżone wielkością do talerzy oczy. Nie jest to jednak jedyny powód, dla którego wygląd ryby wzbudza przerażenie. Lokalnym rybakom jest ona bowiem dobrze znana już od średniowiecza. To właśnie wtedy po raz pierwszy odnotowano wyrzucone na brzeg martwe ciała podobnych okazów. Po czasie zauważono, że widok ten zazwyczaj jest połączony z pewnym wydarzeniem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Złowili "rybę zagłady"
Pojawienie się w pobliżu ludzi "ryby zagłady" niemal zawsze powiązane jest z nadejściem śmiercionośnego kataklizmu. Tak też było ostatnim razem, kiedy w 2011 roku ocean wyrzucił na brzeg padłe ryby głębinowe, a zaledwie kilka tygodni później Japonię nawiedziło trzęsienie ziemi, w którym życie straciło aż 15 899 osób.
W związku z pojawianiem się ryb głębinowych w pobliżu ludzi przed kataklizmami uznaje się je za zwiastun złych wiadomości. W efekcie lokalna społeczność nadała im przydomek "ryb zagłady". Legenda głosi, że każdy, kto ją zobaczy, dostaje znak od siły wyższej o nadchodzącym niebezpieczeństwie.