Sprawa kilku powtarzających się napadów na Lubelszczyźnie, a dokładnie w Puławach i pobliskim Kurowie od samego początku budziła zainteresowanie. Niemal filmowe przestępstwa polegające na wejściu do banku i grożeniu pracującym tam osobom dodatkowo podkręcały ciekawość tym wydarzeniem.
Przełom nastąpił jednak już w ubiegłym roku, kiedy to w ręce policji wpadła podejrzana o to dokonanie tego przestępstwa 37-letnia Anna. Kobieta rabunków miała dokonywać w agresywny sposób, raniąc kilkukrotnie pracowników banku.
W pierwszym przypadku Anna A. spowodowała obrażenia u jednej z kasjerek, łamiąc jej paliczek palca. W drugim niegroźnie zraniła nożem w szyję inną pracownicę banku — cytuje opisującego zdarzenie rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Lublinie, Agnieszkę Kępkę "Fakt".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Anna napadła na banki. Była w ciąży. Urodziła w więzieniu. Ruszył proces
To co jednak tej sprawie dodaje niepowtarzalnego charakteru, to że w trakcie dokonywania tych przestępstw kobieta była w ósmym miesiącu ciąży. W konsekwencji dziecko urodziła, będąc już za kratami, gdzie wciąż z nim przebywa. Obecnie rozpoczął się proces sądowy kobiety, w którym młoda matka na razie bierze udział tylko przez wideo połączenia.
Kobiecie za popełnione przestępstwa grozi do 20 lat pozbawienia wolności. Przypomnijmy, że na skutek kradzieży wzbogaciła się ona o 50 tysięcy złotych. Anna przyznała się do winy, tłumacząc swoje postępowanie wzorowaniem się na filmach. Jednocześnie przekonywała, że jej rodzina nic o tym nie wiedziała.
Z wyjaśnień oskarżonej wynikało, że mąż nic nie wiedział o jej planach. Powiedziała mu natomiast, że spotkało ją wielkie szczęście i wygrała milion złotych w totolotka. — Zarówno syn, jak i mąż uwierzyli w to, co im powiedziałam — przytacza sędziego "Fakt".
Oskarżona jest matką trójki dzieci. Najmłodsze zgodnie z polskim prawem będzie mogło przebywać z nią w zakładzie karnym do 3 roku życia.