O 25-letnim Emilowi Cz. zrobiło się głośno w czwartek. Wówczas został zatrzymany na granicy polsko-białoruskiej przez białoruskie służby. Okazuje się, że w Polsce miał poważne problemy z prawem. Był skazany nieprawomocnie za znęcanie się nad bliską osobą i jeździł samochodem po pijanemu.
Czytaj także: Z Polski do Singapuru pociągiem? Od teraz się da
Byli pracodawcy opowiadają o Emilu Cz.
Na jaw wychodzi jednak coraz więcej faktów o żołnierzu. Jak ustalił "Fakt", zanim dostał się do wojska, pracował w różnych miejscach, ale nigdzie nie zatrzymywał się na długo. Dziennikowi udało się porozmawiać z szefami firm, gdzie pracował Emil Cz.
Jak mówi jeden z nich, szef firmy serwisującej narzędzia budowlane z Bartoszyc, żołnierz-dezerter zatrudnił się u nich w 2018 roku. Wówczas miał tylko dyplom technika mechatronika ze szkoły średniej. Emil Cz. pracował przy naprawie maszyn elektryczne, ale nie robił tego za dobrze.
Skierował go do nas urząd pracy i wytrzymał 2 miesiące, od początku mówił, że długo tutaj miejsca nie zagrzeje, bo chce zostać żołnierzem zawodowym – mówi "Faktowi" były pracodawca dezertera.
"Nie miał drygu do roboty"
Jak wspomina były szef, Emil Cz. dobrze sprawdzał się przy pracach fizycznych, ale poza tym nie angażował się w nic i nie wykazywał żadnej inicjatywy, ponieważ "myślami już był w wojsku". – Nie miał drygu do roboty, robił tylko, co miał powiedziane i nic poza tym - podkreśla były pracodawca.
Później Emil Cz. zatrudnił się w branży budowlanej. Tam też nie zatrzymał się jednak długo. Zaledwie po paru tygodniach poszedł na 3-miesięczne szkolenie wojskowe. Do firmy już nie wrócił, po czym został zwolniony dyscyplinarnie.
Po tym szkoleniu już do mnie nie wrócił, ale etat mi blokował. Zadzwoniłem do niego, to twierdził, że po takim szkoleniu należy mu się miesiąc płatnego urlopu – mówi "Faktowi" były pracodawca.
Uciekł na Białoruś w czwartek
25-letni Emil Cz. to mieszkaniec Bartoszyc. Jako szeregowiec służył w tamtejszej jednostce, jednak potem został przeniesiony 11. Mazurskiego Pułku Artylerii 16. Pomorskiej Dywizji Zmechanizowanej im. Króla Kazimierza w Węgorzewie, a następnie wraz z innymi oddziałami wyznaczono go do służby na polsko-białoruskiej granicy.
O sprawie szeregowego jako pierwsze poinformowało radio RMF FM. W piątek rano okazało się, że jest już na Białorusi. O tym, że miał tam poprosić o azyl, poinformowały oficjalne media białoruskie, powodem miało być to, że 25-latek nie zgadza się z polityką migracyjną polskiego rządu.
Kanał Biełaruś-1 przeprowadził wywiad z polskim żołnierzem. Gdy dziennikarka pyta 25-latka, czy Polacy strzelają na granicy do uchodźców, ten odpowiada, że "to jest oczywiste".