Przerażające realia życia w gułagach Kim Dzong Una zostały ujawnione przez więźniów, którzy przeżyli koszmar obozu koncentracyjnego Chongori. To miejsce, do którego trafiają osoby bez wyroku sądu. Można znaleźć się w nim np. za wierzenie w Boga bądź za oglądanie południowokoreańskiej telewizji.
W każdy poniedziałek paliliśmy zwłoki. Układaliśmy je w stosy w okrągłym zbiorniku. Miejsce było przesiąknięte zapachem krwi i gnijących lub palących się zwłok – opisał jeden z więźniów.
Horror w obozie koncentracyjnym. Były więzień ujawnia
Zarządcy obozu nakazywali gromadzić popiół ze spalonych ciał. Służył on ponoć jako nawóz na okolicznych polach. Kiedy padał deszcz, prochy spływały do pobliskiej rzeki.
Piliśmy z niej wodę i kąpaliśmy się w niej – opisał więzień.
Padający deszcz sprawiał, że czasami zwłoki nie spalały się do końca. Więzień opisuje, że pewnego razu potknął się o palec zmarłego towarzysza. Był oderwany od reszty ciała.
Myślałem, że to jakaś gałąź. Kiedy przyjrzałem się bliżej, okazało się że to palec od stopy. Po chwili znalazłem resztę palców – relacjonuje.
Były więzień północnokoreańskiego obozu koncentracyjnego ujawnił przerażające informacje w nowym raporcie opublikowanym przez waszyngtoński Komitet Praw Człowieka w Korei Północnej (HRNK). Tożsamość byłego więźnia została ukryta, by nie narażać go na zemstę ze strony północnokoreańskich szpiegów. Raport mówi, że obóz Chongori posiada wysoki wskaźnik śmiertelności więźniów z powodu „licznych chorób, urazów oraz znęcania się fizycznego i psychicznego przez funkcjonariuszy więziennych”.
Raport ujawnia, że przed kremacją zwłoki zmarłych więźniów były składowane w magazynie. Częściowo zjadały je szczury. Zwłoki czasami czekały na spalenie miesiącami, co sprawiało, że w momencie kremacji były w zaawansowanym stadium rozkładu.
HRNK wykorzystało zdjęcia satelitarne do ujawnienia lokalizacji krematorium, budynków więzienia i obozów pracy przymusowej. Jednym z takich miejsc pracy jest kopalnia miedzi. Ona również zanieczyszcza wodę, którą muszą pić więźniowie.
Do więzienia można trafić za "brak szacunku" do zdjęcia Kim Dzong Una w gazecie
Główny autor raportu na temat obozów koncentracyjnych w Korei Północnej Joseph Bermudez Jr. podkreślił, że to, co przechodzą więźniowie, "przekracza granice ludzkiej wyobraźni". Dodaje także, że obozy koncentracyjne w Korei Północnej stanowią ważny element tamtejszego systemu politycznego.
Okrucieństwa w Korei Północnej wymagają natychmiastowej uwagi społeczności międzynarodowej – stwierdził Bermudez.
Dyrektor wykonawczy HRNK Greg Scarlatoiu ujawnił charakter "zbrodni", za które można trafić do północnokoreańskiego obozu. Lista przewinień, za które można trafić do więzienia, obejmuje praktykowanie religii, zwłaszcza chrześcijaństwa, czy posiadanie Biblii. Zakazany jest także kontakt ze światem zewnętrznym, zwłaszcza z Koreą Południową.
W Korei Północnej można trafić do więzienia nawet za "niewłaściwe obchodzenie się" ze stroną gazety na której wydrukowano zdjęcie Kim Dzong Una, jego ojca lub dziadka – powiedział Scarlatoiu.
Obóz koncentracyjny Chongori. Przebywa w nim 5 tysięcy więźniów
Obóz koncentracyjny Chongori oficjalnie nazywany jest Kyo-hwa-so, czyli obozem reedukacyjnym. Znajduje się w prowincji Hamgyŏng Północny, około 25 kilometrów od granicy z Chinami. Przebywa w nim aż 5 tysięcy więźniów.
Około 60 proc. więźniów trafiło do obozu Chongori za nielegalne przekroczenie granicy z Chinami. Pozostali zostali ukarani za inne przestępstwa, takie jak chociażby oglądanie zagranicznej telewizji.
Czytaj także: Korea Północna. Kim Dzong Un kazał zabić pięć osób
Darmowa siła robocza. Wykorzystują więźniów obozów koncentracyjnych
Więźniowie obozu są wykorzystywani jako niewolnicza siła robocza. Kobiety produkują peruki i sztuczne rzęsy oraz zajmują się hodowlą bydła. Mężczyźni pracują przy produkcji mebli, wydobywaniu miedzi i przetwarzaniu rudy. Jeden z byłych więźniów oszacował, że podczas ośmiomiesięcznego pobytu w Chongori, 800 współwięźniów zmarło w wyniku ciężkiej pracy i niedożywienia.
Szacuje się, że w obozach koncentracyjnych w Korei Północnej przebywa około 120 tys. osób. Reżim Kim Dzong Una nieustannie zaprzecza, że w więzieniach łamane są prawa człowieka. Dopiero w 2014 roku Korea Północna przyznała się, że na jej terenie faktycznie istnieją obozy koncentracyjne.
Czytaj także: Korea Północna ma nową broń. Niepokojące dowody
Obejrzyj także: Obchody 70. rocznicy utworzenia Partii Pracy w Korei Północnej
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.