Zgłoszenie w nietypowej sprawie otrzymali pracownicy Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. Przerażona kobieta prosiła o ich przybycie i usunięcie z drzewa egzotycznego "stwora". Po rozmowie specjaliści ustalili, że zgłaszającej najprawdopodobniej chodziło o legwana. Obawiali się, że padną ofiarami żartu z okazji prima aprillis, jednak pojechali we wskazane miejsce.
Po przybyciu pod wskazany adres inspektorzy przetarli oczy ze zdumienia. Obiekt znajdujący się wysoko na drzewie odpowiadał opisowi, który otrzymali w zgłoszeniu. Zgadzał się nawet brązowy kolor skóry, jednak niewidoczne były łapy i głowa. Po wnikliwej obserwacji okazało się, że niebezpiecznym zwierzęciem okazał się rogalik croisssant. Ten z niewiadomych przyczyn leżał na jednej z gałęzi drzewa. Zapewne ktoś wyrzucił go przez okno, aby dać pożywienie ptakom.
Niecodzienne zgłoszenie zapewne zapadnie w pamięć inspektorom. KTOZ postanowiło nawet podzielić się historią egzotycznego zwierzęcia w mediach społecznościowych. Na Facebooku opublikowano zdjęcie rogalika oraz opisano szczegóły zgłoszenia, które miało kuriozalny finał.
Brązowy stwór siedzi na gałęzi bzu, bez rośnie mniej więcej w połowie długości bloku, stwór siedzi i się nie rusza – dokładnie tak, jak opisała nam pani zgłaszająca. Jego brązowa skóra pobłyskuje w słońcu, choć gdzieniegdzie widać jakieś zmatowienia. Przyglądamy się dokładniej – biedak nie ma nóg ani głowy (...). Owym tajemniczym lagunem - legwanem okazał się bowiem… croissant, rogalik z ciasta francuskiego. Wyleciał zapewne z któregoś okna - napisano na Facebooku.