Rosjanie coraz wyraźniej odczuwają brak żołnierzy w jednostkach walczących na froncie. By w jakiś sposób wyrównać gigantyczne straty - dziennie ginie na polu walki nawet tysiąc żołdaków Władimira Putina - wysyłani są do walki wszyscy, których można jakoś postawić na nogi. Taki los spotyka właśnie żołnierzy jednostki "Storm-Z".
W jej skład w większości wchodzą więźniowie, którym zaoferowano opuszczenie więzień i łagrów, w zamian za służbę dla kraju. "Storm-Z" powstał na wzór Grupy Wagnera, ale wierny jest rozkazom generałów i ministra obrony. Ciężkie straty w tym oddziale to norma. A teraz okazuje się, że do walki wrócą żołnierze ranni oraz okaleczeni.
Także ci po amputacjach kończyn, których wojna bardzo ciężko doświadczyła.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Według analizy wywiadowczej brytyjskiego ministerstwa obrony, władze w Moskwie jeszcze mocniej chcą "wycisnąć" jednostkę "Storm-Z" i ponownie skierują do walki żołnierzy, którzy powinni przechodzić leczenie z daleka od frontu. Dla skazańców nie ma litości, niezależnie od ich stanu zdrowia i woli walki. Są tylko mięsem armatnim.
Jak zaznaczają Brytyjczycy, walczący dla Rosji kryminaliści są w armii szczególnie narażeni na złe traktowanie. Nikt nie liczy się z ich życiem, słani są do boju tam, gdzie niemal na pewno zginą. Do tego więźniom często brakuje dokumentów wymaganych do uzyskania dostępu do szpitali wojskowych czy w ogóle jakiejś opieki medycznej.
Taki sam los spotyka prorosyjskie milicje z Donbasu oraz członków Grupy Wagnera. Są żołnierzami i obywatelami Rosji drugiej kategorii. Mają walczyć i ginąć w ciszy.
Brak odpowiedniej opieki medycznej na polu walki ma odciążyć wojskowy system medyczny, który trzeszczy w szwach. Nic w tym dziwnego, Rosjanie ślą do boju kolejne grupy żołnierzy, a Ukraińcy dzień po dniu likwidują "mięsne szturmy". Ilość zabitych jest przerażająca, tak samo jak rosnąca szybko liczba rannych.
Jak to bywa w "drugiej armii świata", wiele spraw zamiatanych jest pod dywan i z wieloma dowódcy nie potrafią sobie poradzić. A wszystko skupia się na zwykłych żołnierzach, zwłaszcza tych zmobilizowanych i traktowanych jak ludzie drugiej kategorii. Z nimi dowódcy kompletnie się nie liczą, taki spotkał ich okrutny los.
Agresor stracił już na froncie 348 300 żołnierzy, drugie tyle jest rannych. Ale czy niezdolnych do służby? Cóż, w Rosji oceniają przydatność żołnierzy całkiem inaczej.