Jadłodajnię World Central Kitchen w Charkowie zrównały z ziemią rosyjskie rakiety. W sobotę w wyniku ataku do szpitala trafiło 4 pracowników organizacji non-profit. Jose Andres informował na Twitterze, że reszta wolontariuszy jest bezpieczna, lecz roztrzęsiona.
Dawanie jedzenia w środku bezsensownej wojny jest aktem odwagi, odporności, oporu… będziemy kontynuować gotowanie - zapowiedział Andres.
Czytaj też: Szykują dużą prowokację. Oto plan Rosjan
Inny lider WCK w niedzielę odwiedził rannych pracowników i poinformował, że dochodzą do siebie i są w dobrych nastrojach. Cały zespół już przenosi się do innej lokalizacji w Charkowie.
Praca się nie zatrzymuje! Dziś zespół przenosi wszystkie produkty spożywcze i nieuszkodzony sprzęt do innej lokalizacji w Charkowie. Poszkodowany personel ma się dobrze – a cały zespół chce dalej gotować. Jestem naprawdę zachwycony odwagą naszych partnerów! - napisał Nate Mook, pokazując "przeprowadzkę" jadłodajni.
Podobny los groził siostrzanej jadłodajni we Lwowie w czasie ostrzału. Pociski spadły w pobliżu dworca kolejowego, jednak nikomu z World Central Kitchen nic się nie stało. Żywność z sześciu ciężarówek została załadowana do wagonów pociągu zmierzającego do wschodniej części kraju.
World Central Kitchen działa również w Polsce, dostarczając żywność uchodźcom. Jose Andres jest hiszpańsko-amerykańskim szefem kuchni, który założył World Central Kitchen w 2010 roku po trzęsieniu ziemi na Haiti. WCK to organizacja non-profit dostarczająca posiłki ofiarom klęsk żywiołowych i wojny.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.