O pojawieniu się na froncie "Waliego" zrobiło się głośno po rozpoczęciu wojny. Światowej sławy snajper postanowił wesprzeć Ukraińców w czasie inwazji, dlatego udał się do Ukrainy. Kanadyjczyk oprócz niezwykłych umiejętności posiada również ogromne doświadczenie. W przeszłości walczył w Afganistanie. 22 marca Rosjanie starali się rozpowszechnić fałszywą informację o jego śmierci, jednak sam "Wali" szybko ją zdementował.
Po ponad 60 dniach walk "Wali" zamieścił na swoim blogu poruszający wpis. Snajper podkreślił bezgraniczne okrucieństwo wojny w Ukrainie. Stwierdził, że trudy przebywania na froncie są tak ogromne, że czuje się jakby minęło już pół roku, a nie niespełna dwa miesiące.
Oficjalnie jestem na Ukrainie prawie dwa miesiące. Dla mnie i moich rówieśników to tak, jakby minęło już 6 miesięcy. Jesteśmy tu jak w innym wymiarze - napisał "Wali".
"Wali" wytłumaczył we wpisie, jak ogromny stres odczuwają żołnierze. Stwierdził, że niepokój towarzyszy każdemu walczącemu nawet w sytuacji, kiedy nie ma bezpośredniego zagrożenia. Zdaniem Kanadyjczyka wywiera to ogromną presję psychiczną.
Ludzie nie mają pojęcia, jaki strest odczuwają żołnierze na froncie. Nawet jeśli nie ma bezpośredniego zagrożenia, samo zbliżenie się do nieznanego i śmiertelnego niebezpieczeństwa powoduje ogromną presję psychiczną - stwierdził kanadyjski snajper.
Wojna w Ukrainie trwa już od 67 dni. Armia broniąca się przed rosyjskim agresorem ma na swoim koncie szereg sukcesów. Wśród nich są m.in. obronienie Kijowa, zatopienie krążownika "Moskwa", a także ogromna liczba zabitych żołnierzy najeźdźcy.
Czytaj także: Rosjanie zamordowali medyka wojskowego. Był torturowany
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.