Do zdarzenia doszło w niedzielę ok. godz. 17 w parku w Węglińcu (woj. dolnośląskie). 7-osobowa rodzina ukryła się przed deszczem pod drzewem, w które uderzył piorun.
Czytaj także: Makabra w górach. Piorun zabił ponad 500 owiec
Ucierpiało troje dorosłych i czworo dzieci, w tym noworodek. Wszyscy trafili na badania do szpitala.
Jeden z poszkodowanych w rozmowie z dziennikarzami TVN opowiedział o zdarzeniu. Mężczyzna ma poparzoną rękę.
Zaczął padać deszcz, więc schowaliśmy się pod drzewem. Wiadomo, że podczas burzy nie można, ale nic nie zapowiadało piorunów. Nagle zobaczyłem błysk, poczułem swąd, jakby spalony proch. Sparaliżowało mnie, upadłem na ziemię, przez chwilę nie mogłem się ruszyć. Oczy miałem otwarte, byłem przytomny. Jak już otrzeźwiałem, to poczułem, że strasznie bolą mnie ręce i nogi - powiedział.
Stali pod drzewem, w które uderzył piorun. "Mieli niewiarygodnie dużo szczęścia"
Kierownik oddziału ratunkowego szpitala w Zgorzelcu podkreśla, że "osoby, które znalazły się pod drzewem, miały niewiarygodnie dużo szczęścia".
Zobacz także: "Czerwona meduza" na niebie. Niesamowita potęga burzy
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.