Tragiczny wypadek, który miał miejsce 12 sierpnia 2022 roku, wstrząsnął nie tylko mieszkańcami regionu, ale i całą Polską. Na drodze pod Emilianowem, w pobliżu Bydgoszczy, doszło do dramatycznego zdarzenia, w którym uczestniczyły cztery pojazdy - trzy samochody osobowe i jedna ciężarówka.
Wszystko zaczęło się, gdy toyota, prowadzona przez Tomasza L., z niejasnych przyczyn zjechała na przeciwny pas ruchu. Tam doszło do zderzenia z ciężarówką marki DAF, która ciągnęła za sobą naczepę. Siła uderzenia była tak duża, że toyota odbiła się i uderzyła w kolejny samochód osobowy – volkswagena, który poruszał się za ciężarówką.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tymczasem DAF zjechał na przeciwny pas ruchu, gdzie doszło do czołowego zderzenia z jadącą tam skodą.
Wypadek w Emilianowie. Zginęła cała rodzina
Skutki tego wypadku były tragiczne. Na miejscu zginęły dwie młode osoby: 14-letni Wojtek i jego 17-letnia siostra Emilia, a także ich ojciec 47-letni Marcin. Matka dzieci 44-letnia Kasia walczyła o życie w szpitalu, jednak mimo wysiłków lekarzy, zmarła kilka godzin później.
Rodzina wracała z wakacyjnej podróży po Bieszczadach, ciesząc się ostatnimi chwilami wolnego czasu, zanim miała powrócić do codziennego życia w Kaczorach, małej miejscowości w województwie wielkopolskim.
Śledztwo w sprawie wypadku było skomplikowane i pełne emocji. W 2023 roku "Super Express" poinformował, że prokuratura nie miała wątpliwości co do winy kierowcy toyoty, Tomasza L.
Emilianowo. Sprawca nie przyznał się do winy
Ważnym dowodem okazało się nagranie z kamerki zamontowanej w ciężarówce, które jednoznacznie wskazywało na to, że to kierowca toyoty spowodował katastrofę. Pomimo tych dowodów, Tomasz L. nie przyznał się do winy.
Prokuratura, widząc wagę sprawy i ogrom tragedii, wnioskowała o tymczasowe aresztowanie mężczyzny, jednak sąd postanowił, że nie ma wystarczających przesłanek, aby zastosować taki środek zapobiegawczy.
Policjanci rozważali możliwość, że wypadek mógł zostać spowodowany przez to, że Tomasz L. sięgał po batonika podczas jazdy. On sam twierdzi, że nie pamięta momentu samego zdarzenia. Sugerował jednak, że mógł stracić przytomność tuż przed kolizją.
Czytaj także: Zdjęcie poraża. Oto co się dzieje w Szwajcarii
Jak donosi "Super Express", prokuratorzy, mając na uwadze fakt, że Tomasz L. cierpi na cukrzycę, zwrócili się do biegłych sądowych z zakresu medycyny o wydanie opinii na temat stanu zdrowia podejrzanego. Chcieli ustalić, czy jego choroba mogła mieć wpływ na utratę przytomności i w konsekwencji na spowodowanie wypadku.