Powodzie we wrześniu poza Polską nawiedziły także wiele innych państw na całym globie. Wśród nich są, chociażby kraje w Azji Południowo-Wschodniej jak m.in. Wietnam, Mjanma, Laos i Tajlandia, gdzie przez ulewne deszcze sytuacja wodno-hydrologiczna jest szczególnie trudna.
W związku z trwającymi powodziami, w Tajlandii, hodowczyni krokodyli w prowincji Lamphun przyznała, że będzie musiała zabić aż 125 swoich zwierząt. Decyzję tę podjęła z obawy, że zwierzęta mogą uciec z powodu trwających powodzi i stanowić zagrożenie dla miejscowej ludności.
Deszcz nadwerężył mury fermy i niestety musieliśmy zabić 125 krokodyli, które hodujemy od 17 lat – powiedziała AFP hodowczyni, Natthapak Khumkad. Kobieta wyjaśniła, że krokodyle syjamskie zostały zabite prądem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czytaj także: Widzisz w ogrodzie "martwego jeża"? Taki post wstawiła posłanka Danuta Jazłowiecka i się zaczęło.
Ponad 120 krokodyli zagrożonego gatunku zginęło przez powódź
Na profilach hodowczyni na Facebooku pojawiły się zdjęcia pokazujące koparkę usuwającą ciała zabitych gadów z terenu gospodarstwa. Krokodyle syjamskie, osiągające długość trzech metrów to gatunek endemiczny w Azji Południowo-Wschodniej. Są krytycznie zagrożone na wolności. W Tajlandii jednak hoduje się je głównie ze względu na cenną skórę.
Hodowczyni wyjaśniła również, że zwróciła się do władz o zapewnienie krokodylom tymczasowego schronienia na czas powodzi. "Prośba została odrzucona z powodu rozmiaru tych zwierząt – dodała.