Fakt, że rosyjscy propagandziści odgrażają się Polsce, nikogo już nie dziwi. Nasz kraj jest jednym z najczęściej atakowanych przez rosyjską propagandę. Ostatnio coraz częściej mówi się o potencjalnych zagrożeniach związanych z obecnością wagnerowców na Białorusi.
Kilka dni temu emerytowany rosyjski generał, a obecnie szef komisji obrony Dumy Państwowej Andriej Kartapołow, w państwowej telewizji stwierdził, że ''nowym celem'' Grupy Wagnera rzekomo miałaby być Polska.
Jest oczywiste, że Grupa Wagnera została wysłana na Białoruś, by szkolić tamtejsze siły zbrojne, ale tak naprawdę nie tylko. Jest coś takiego jak przesmyk suwalski. (…) Jeśli cokolwiek się wydarzy, będziemy go bardzo potrzebować. Ta grupa uderzeniowa jest gotowa, by zająć ten mały przesmyk w kilka godzin – stwierdził Andriej Kartapołow w programie na żywo.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Faktem jest, że wagnerowcy pojawili się na Białorusi. Stanisław Żaryn, pełnomocnik rządu ds. bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej twierdzi, że w tej chwili jest to kilkuset najemników, którzy prowadzą szkolenia białoruskich żołnierzy i zasiedlają przygotowane dla nich obozowiska.
Generał Polko mówi o ''żołnierzach z maczugą''
Czy Grupa Wagnera naprawdę może zaatakować nasz kraj? ''Fakt'' zapytał o to generała Romana Polko, doradcę prezydenta ds. obronnych. Ekspert nie przejął się słowami rosyjskiego polityka.
Wagnerowcy niby są tacy silni, ale do tej pory w Afryce walczyli ze słabymi, a na Ukrainie po raz pierwszy Prigożyn się sfrustrował, bo napotkali kogoś, kto z nimi naprawdę walczy. Co to za siły specjalne, które organizują obóz, który wszyscy mogą obserwować z satelity? Nawet jeżeli oni w jakikolwiek sposób by uderzyli, to NATO ma możliwości, żeby ten ich obóz w jeden dzień pozamiatać – ocenia w rozmowie z ''Faktem'' generał Polko.
Wojskowy podkreśla, że próby zbliżenia się wagnerowców do granicy z Polską z pewnością zostałyby odpowiednio wcześnie odnotowane przez wywiad NATO.
Z jednej strony jest to banda kryminalistów, która zdobyła co prawda pewne doświadczenie, bo gdzieś tam się tłukła, ale z drugiej my mamy zorganizowane struktury. A dziś naprawdę taki żołnierz z maczugą w starciu z myślącym żołnierzem i systemami, którymi dysponuje na naszej granicy NATO, nie ma żadnych szans. Jakby czegoś spróbowali, to szybko by się ich pozamiatało i byłby jeden problem z głowy — mówi generał Polko.
W ocenie wojskowego, powtarzające się rosyjskie groźby należy postrzegać jako prężenie muskułów, próbę wywarcia presji i zastraszenia innych krajów.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.