O sytuacji, która miała miejsce w czwartek poinformowała Straż Miejska. Jeden z mieszkańców Warszawy zgłosił się do szpitala z objawami koronawirusa. Skarżył się na ból w płucach, więc postanowił zrobić test na obecność COVID-19.
Czytaj także: Wybory w USA. Przeliczyli głosy ponownie. Taka sytuacja nie miała miejsca od 28 lat
Jednak na wyniki nie poczekał, uciekł ze szpitala. Niedługo później strażnicy miejscy dostali zgłoszenie o nietrzeźwym mężczyźnie leżącym na ulicy Inflanckiej. Po wylegitymowaniu okazało się, że jest poszukiwanym przez szpital pacjentem.
Kwadrans po godzinie 16 funkcjonariusze zastali tam siedzącego na chodniku śpiącego mężczyznę, opartego o filar budynku. Wokół niego roztaczał się „bogaty” aromat destylatów alkoholowych. Funkcjonariusze dobudzili „śpiocha”. Jeszcze zaspany przyznał, że spożywał alkohol, a ponieważ porcja trunku była spora, jego nogi odmówiły posłuszeństwa - poinformowała na swojej stronie Straż Miejska w Warszawie.
Mężczyzna przyznał się do tego, że faktycznie powinien czekać w szpitalu na wynik. Na miejsce przyjechała policja i pogotowie. Nie podano informacji o tym, czy mężczyzna był zakażony czy nie.
Pacjent został przewieziony do szpitala i tam objęty odpowiednią opieką. Poniesie odpowiednią karę nie tylko za spożywanie alkoholu w miejscu publicznym, ale przede wszystkim za złamanie obowiązujących zasad sanitarnych.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.